niedziela, 11 sierpnia 2013

31. ,,Więc już niedługo będziesz panią Styles, tak? "

Głośny huk rozszedł się po mieszkaniu, a ja podskoczyłam ze strachu tuż za oknem błysnął kolejny piorun i po raz kolejny przestraszyłam się. Nie chodziło o to, że bałam się burzy. Dobra, przyznaje moja wyobraźnia pracowała bardzo dobrze i zawsze tworzyła chore scenariusze burz i tego co może się stać. Stałam przy blacie kuchennym próbując ugotować coś co znalazłam w intrenecie, cały zapas przepisów który wyniosłam z domu był nudny, bo ile można jeść to samo. Szła mi całkiem dobrze, dopóki nie poczułam czyiś  rąk na biodrach.
-Czyżbyś się wystraszyła?-zaśmiał się i pocałował w kark.
-Ha-ha-ha. Zabawne.-szturchnęłam go lekko łokciem.-I wcale się nie wystraszyłam.
-Ahaa.-powiedział wyraźnie rozbawiony, podszedł do szafki i wyciągnął szklankę.-A więc wcale nie czytałaś wczoraj do późna książki i teraz wcale, a wcale nie boisz się każdego szmeru w domu.-odwróciłam się do niego.
-Wcale, a wcale.-zaśmiałam się.-Dobra, a więc…
-Więc.-upił łyk napoju.-Mamy dwa wyjścia, albo jedziemy do mojej mamy albo ona przyjeżdża do nas, więc?
-Może ona wpadnie do nas, nie darowała by mi gdybym nie zabrała jej na przymiarkę. W ciągu ostatniego tygodnia dzwoniła chyba z 40 razy.-chłopak zaśmiał się lekko skrępowany sytuacją.
Lubiłam mamę Harrego wiec nie widziałam powodu dla którego miałby nie przyjechać, przez większość czasu traktowałam ją jak przyjaciółkę, a nie jak matkę mojego chłopaka.
-Spokojnie, nie mam jej tego za złe.
-Twoja mama dzwoniła?-zapytał i chwycił mnie za rękę delikatnie jeździł kciukiem po mojej ręcę.-Ivy…?
-Dzwoniła… i nie za bardzo podoba jej się pomysł ze ślubem.-spuściłam spojrzenie.-Nie chodzi o to, że Cię nie lubi tylko… dobra po tym wszystkim, uważa, że powinnam się nad tym dobrze zastanowić.
-Jeśli tego nie chcesz, to…
-Chce Harry, chce.-pocałowała go i wróciłam do przygotowywanie posiłku.
Naprawdę tego chciałam?

                          
Danielle ze złością przeglądała sukienki w sklepie, a ja próbowałam powstrzymać śmiech. W jej oczach pojawiła się iskierka radości, wyciągnęła sukienkę i przyłożyła ją do siebie, byłam pewna, że wyglądałaby w niej idealnie. Dziewczyna spojrzała na rozmiar po czym odłożyła ją i ponownie zaczęła przeglądać sukienki. Ta sytuacja powtarzała się co chwile.
-Może chociaż ją przymierzysz?-zapytałam próbując uniknąć jej zabójczego spojrzenia.-D. przymierz ją.
-Nie zaczynaj Ivy.-złość z niej kipiała.-Widzisz jak wyglądam.
-Jak kobieta w ciąży. Danielle przymierz ją.-podałam jej sukienkę którą przed chwilą niemalże zniszczyła odkładając na wieszak.-Idź do przymierzalni. Natychmiast.-zaśmiałam się, a dziewczyna wywróciła oczami.

-Wyglądasz ślicznie.-dziewczyna niechętnie spojrzała w lustro.
-Ugh…-zakryła rękami twarz.-Nie mogę, po prostu nie mogę.
-Nie możesz też siedzieć przez 9 miesięcy w domu.-delikatnie przytuliłam ją.-Wyglądasz ślicznie.
-Naprawdę?-pociągnęła nosem.
-Naprawdę i nie tylko ja tak uważam.-uśmiechnęłam się do niej ciepło.
Dziewczyna spojrzała w lustro i dotknęła brzucha.
Nie był jeszcze aż tak widoczny, ale widziałam jak to ją przytłacza.
*
Siedziałam w domu pod kocem próbując przypomnieć sobie coś czego uczyłam się jakiś rok temu. Powrót na studia, cieszyłam się z tego. W końcu zrobiłam coś dla siebie i tylko dla siebie.
Wertując kolejną kartkę czułam, że moja głowa nie zmieści już żadnej informacji a mimo to próbowałam skupić się na tekście. Gdy dzwonek rozniósł się  po mieszkaniu.
-Jake? Co ty tu robisz?-przytuliłam go i wpuściłam do środka.
-Nicole dała mi notatki dla Ciebie.
-Racja, prosiłam ją o to. Więc co tam u Ciebie?-szturchnęłam go.
-U mnie jest ok. Lepszym pytaniem jest co u ciebie i gdzie do licha jest moja zaproszenie na twój ślub? Czemu mi nic nie powiedziałaś co?
-Em… nie było okazji.-wzruszyłam ramionami.-To była nagła decyzja.
-Więc już niedługo będziesz panią Styles, tak?-poruszał brwiami.
-Nigdy się nie zmienisz.-pokręciłam głową.-jeśli chodzi o zaproszenia to miałam je jutro wysłać, więc skoro już tu jesteś mogę Ci je osobiście wręczyć.-wstałam i wyciągnęłam z szuflady plik zaproszeń i wyciągnęłam jedną z nazwiskiem Jake’a.
_______________________________________
Takie coś mi wyszło... mam nadzieje, że się wam spodoba :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

30.,,Byłam strasznym zmarzluchem. ''

-Dwa miesiące?-dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
-Uparł się co zrobię.-westchnęłam, a po chwili zaśmiałam.
-Więc czym się martwisz?
-Niall.-powiedziałam szybko, no co Danielle wywróciła oczami.-Oj przestań to robić.
-Ivy rozumiem wszystko, ale to co on zrobił jest niewybaczalne. Rozumiem kocha Cię, ale…musi pogodzić się z tym, że wybrałaś Harrego. Chyba, że coś Cię z nim łączy.
-Co, nie. Nie. Już od dawna nie ma nic między nami.-upiłam łyk napoju i spojrzałam w niebo, jeszcze parę minut temu mogłam przysiąc, że będzie słonecznie. Chyba nigdy nie zapamiętam, żeby zabierać parasolkę ze sobą, mieszkając tu od tak długie czasu nadal zaskakiwał mnie deszcz.
-Dobra, a więc najważniejsza sprawa. Sukienka.-Danielle powiedziała podekscytowana.
-Nigdy się nie zmienisz co.-wstałam i zabrałam torebkę z krzesła.
-Nigdy.
Nie miałam wyjścia, musiałam krążyć po sklepach w tę i z powrotem. Nie powiem bawiłam się świetnie, za to lubiłam Danielle nie ważne w jak kiepskiej kondycji psychicznej byłam zawsze dobrze się z nią bawiłam. Każdy w jej towarzystwie czuł się swobodnie, nie wiem jak ona to robiła, ale była wspaniała.
*
 Weszłam do pustego mieszkania, byłam zdziwiona, ale z drugiej strony do niedawna była to moja codzienność.
Deszcz.
Po krótkim przejściu od przystanku autobusowego do domu, byłam cała przemoczona. Prysznic, ciepły prysznic na samą tą myśl rozpływałam się. Podłączyłam wodę na herbatę i pobiegłam do łazienki.

-Wróciłem.-chłopak objął mnie.-Jak idą przygotowania?
-Cudownie.-powiedziałam sarkastycznie.
-Jeśli tego nie chcesz…
-Harry, boje się, że będzie tak jak kiedyś. Będę wracać do pustego mieszkania i będziemy widywać się raz na parę miesięcy. –łzy spływały powoli po moich policzkach.
-Nie będzie tak. Obiecuje. Obiecuje.-pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w jego tors.
                             
Delikatnie zapukałam w drewniane drzwi, rozejrzałam się wokół siebie i już miałam odchodzić kiedy drzwi otwarły się.
-Pani Margaret.-uśmiechnęłam się.
Jak zwykle zostałam poczęstowana herbatą z malin, nie wiem skąd ta kobieta ją miała, ale mogłam pić ją litrami.
-No więc…?-zaczęłam niepewnie.
-A więc to koniec. Nie mam siły, Ivy walczyłam ile mogła o księgarnie moja córka jest bezwzględna. Tą cechę odziedziczyła chyba po ojcu.
-Ona nie może tak po prostu…-westchnęłam.-Przecież ta księgarnia to pani całe życie.
-Ivy. Nic nie poradzę.- dolała mi i sobie jeszcze trochę herbaty.-Znalazłam jeden sposób, przepisze wszystko na moją wnuczkę. Nie chce żeby Maggie o dziedziczyła to wszystko, teraz uważasz że jestem okropną matką?
-Nie skąd, że. Miałam okazje ją poznać.-po tych słowach kobieta głośno zaśmiała się.
-W takim razie mnie rozumiesz. A więc już niedługo wychodzisz za mąż?
-Tak.
-Czy masz zamiar zaprosić….-przerwałam jej zanim zdążyła skończyć.
-Nie, nie i nie.
Dobrze wiedziałam o kogo jej chodziło, o mojego ojca. Nie widziałam go od tak dawana i nie chciałam widzieć, skoro nas zostawił niech nie wraca.
Zimne powietrze dmuchnęło prosto w moją twarz gdy tylko znalazłam się na zewnątrz, byłam strasznym zmarzluchem.
W śród tych wszystkich ludzi przechodzących obok mnie czułam się jak obcy, wszyscy spieszyli się gdzieś, a ja w pośród tego hałasu i tłumu wyciszyłam się. Idąc własnym tempem znalazłam coś czego nie szukałam suknie ślubną.
Otwarłam duże szklane drzwi i  delikatnie dotknęłam materiału. Była idealna.
_____________________________________
Taraaaa! Pojawiło się coś nowego, już nie długo pojawi się kolejny rozdział. 

środa, 12 czerwca 2013

29.,,Przyznaj, że coś między wami jest.''

Zacisnęłam ręce na kierownicy i wjechałam na parking, kątem oka spojrzałam na chłopaka.
-Powinieneś zostać jeszcze w szpitalu.-wyłączyłam silnik.
-Ivy, co by mi dały te 4 dni. Hm..
-No nie wiem, ale boje się.-obróciłam się w jego stronę.- Po prostu się boję.
-Jeśli mi coś będzie mam dzwonić do lekarza.-przybliżył się do mnie i pocałował.-Po za tym będę potrzebować teraz całodziennej opieki, a z tego co obiecałaś mojemu lekarzowi wynika, że to ty będziesz się mną zajmować.-na jego twarzy pojawił się uśmiech.-A takie coś bardzo mi pasuje.
-Głupek.-zaśmiałam się i wysiadłam z samochodu.

Szliśmy przez długi korytarz wprost do mieszkania Harrego, cały czas śmiejąc się i przytulając, nigdy nie przypuszczałam, że ta rozłąka może nas tak zbliżyć.
-Harry puść mnie.-powiedział gdy przerzucił mnie przez ramię.-Harry puść mnie, nie po to wyszedłeś ze szpitala, żeby zaraz tam wrócić.-postawił mnie przed drzwiami mieszkania.
-Proszę bardzo.-zaparł się rękami o framugę drzwi i pocałował mnie.
Wygrzebałam klucze do mieszkania z torebki i przekręciłam klucz.
-Niespodzianka.-stanęłam w drzwiach jak wryta, a zaraz za mną Harry.
-Harry.-wszyscy rzucili się na niego.
Chłopak uwolnił się od przyjaciół i przyciągnął mnie do siebie.
-Zaplanowałaś to co?
-Nie, nie tym razem. Jestem w takim samym szoku jak ty.
-Jasne.
-Mówię prawdę.-uśmiechnęłam się do niego.
-Dobra gołąbki chodźcie do nas.-Lou zaśmiał się.
Cały wieczór spędziliśmy śmiejąc się i wygłupiając, nie wiem jak to zaplanowali ani od kogo się dowiedzieli, że Harry wraca. A liczyłam na parę dni z nim sam na sam.


-Chodź, posprzątasz jutro.-chłopak przytulił mnie od tyłu, pokręciłam głową.
-Jeśli dziś tego nie posprzątam jutro nie będzie mi się chciało, ale ty możesz iść się położyć.-chłopak usiadł na blacie i wpatrywał się we mnie co było bardzo rozpraszające.
-Pójdę otworzyć.-nie minęło 30 sekund, a słyszałam jak rzeczy przewracają się w przedpokoju.
-Niall? Co ty tu robisz?
-Wychodzi.-powiedział wściekły Harry, widziałam jak jego ręcę powoli zaciskają się w pięści.
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-Nie mamy o czym rozmawiać, naprawdę.
-Wynocha.-chłopak wskazał mu drzwi.
-Harry.
-Co? Nie mów mi, że mam być dla niego miły. Wylądowałem w szpitalu, a on nie raczył wam o tym powiedzieć.
-Wiem, ale…-chłopak przeszedł koło mnie i trzasnął drzwiami od pokoju.-Nie powinieneś tu przychodzić.
-Chciałem Ci to wytłumaczyć. I go przeprosić.
-Niall nawet nie wiem czy chce wiedzieć, naprawdę. Mam za dużo wrażeń jak na jeden tydzień, nie uważasz?
-Myślisz, że jeśli do niego pójdę to mnie zabije?
-Pewnie tak.-chłopak pokręcił głową, ale mimo to ruszył w stronę pokoju.
Usiadłam na kanapie i nerwowo patrzyłam w stronę drzwi siedzieli tam już dobre 20 minut, a ja nie usłyszałam żadnych niepokojących dźwięków.
Niall wyszedł z pokoju, ale nie mogłam nic odczytać z jego twarzy pożegnał się ze mną i poszedł.
-Nie pozabijaliście się?
-Nie.-powiedział wpatrzony w sufit, położyłam się obok niego nic nie mówiąc.-Kochasz go?
-Co?-zapytała zdezorientowana.
-Pytam czy go kochasz? Po tym wszystkim co zrobił zachowujesz się jakby to było nic ważnego.
-Oszalałeś.-zaśmiałam się.-Traktuje go jak brata i nikogo więcej. A dobrze wiesz, że mimo że rodzeństwo jest wkurzające i tak gdy zrobi coś głupiego wybacza się mu.
-Pieprzysz. Przyznaj, że coś między wami jest.
-Ty naprawdę jesteś taki głupi.-wstałam z łózka.-Kocham tylko Ciebie idioto.
-Tak?-znalazł się tuż przy mnie.-To wyjdź za mnie? Jedźmy do urzędu gdzie kolwiek.
-Oszalałeś.-pokręciłam głową.-Twoja mama i moja nie będzie zadowolona, że nie pozwoliliśmy im zorganizować wesela.
-Chyba jakoś to przeżyją.-chłopak wzruszył ramionami.
-Mówię serio Harry.
-Ja też.-zaśmiałam się, co wywołało wielki uśmiech na jego twarzy.- Dobra wiem wy kobiety macie inną wizję tego wielkiego dnia.-szturchnęłam go.-  Co powiesz na ślub w dni w którym kiedyś go planowaliśmy?
-Harry to za 2 miesiące.-powiedziałam lekko przerażona wizją przygotowań.-Ale chyba dam sobie z tym radę.
-Matko będę musiał wytrzymać jakoś te dwa miesiące.
_____________________________
Tak kończą mi się pomysły na rozdziały... niestety.
Zbliżamy się do końca opowiadanie, za pewnie pojawią sie jeszcze jedne lub max dwa rozdziały.
Ale nie ma tego złego bo mam pomysł na nowe opowiadanie tylko nie wiem z którym z chłopaków je napisać- jakieś sugestie?

sobota, 25 maja 2013

28,,Harry pocałuj mnie...''


-To ja.-usłyszałam jego zachrypnięty głos.  
Niemalże wstrzymałam oddech, a moje serce przyśpieszyło. 
-Harry.-powiedziałam cicho i otarłam łzy z policzków.-Gdzie jesteś?-zapytałam i poczułam suchość w gardle. 
-Jestem w szpitalu.-telefon wypadł z mojej ręki, a mnie po raz kolejny zalała fala łez.
W pustym pomieszczeniu echem odbijał się głos Harrego w słuchawce i mój płacz, trzęsącymi się rękami podniosłam telefon.
-Ivy, jesteś tam?
-Tak.-odpowiedziałam pociągając nosem.
-Wszystko w porządku?
-Nie nic nie jest w porządku. W którym szpitalu jesteś?
*
Przegrzebywałam szafę próbując znaleźć coś czystego, gdyby Harry tu był byłby porządek on zawsze robił porządek. Zjechałam się po drzwiach szafy w dół i zalałam się łzami. 
Ostatnie 10 minut wydawało się być tak nie realne, po ponad 2 tygodniach nerwów i szalonych myśli w końcu miałam jakieś wiadomości.
-Halo Paul, Harry jest w szpitalu.-powiedziałam na jednym wdechu.
-Wiem.-rzucił szybko.
Wie? Jak to wie, czy to ja jak zwykle dowiaduje się ostatnia?
-Wiesz?
-Byłem u niego. Prosił, żebym nic Ci nie mówił sam chciał to zrobić. Ivy, nie denerwuj się wszystko jest w porządku. Jeśli chcesz mogę Cię zawieść?
-Nie trzeba, dam sobie radę.-rozłączyłam się i przeczesałam palcami włosy.
Przekręciłam kluczyki w stacyjce i ruszyłam do szpitala, mimo że próbowałam skupić się na drodze było to całkowicie nie możliwie  ,, mogłam zgodzić się żeby Paul mnie zawiózł’’ głos w mojej głowie skarcił mnie.
W radiu zaczęła lecieć piosenka chłopaków, a to w tym momencie nie było wcale pomocne, szybko zmieniłam stacje, ale nie na wiele się to zdało, bo akurat teraz akurat w tym momencie akurat kiedy nie mogłam się skupić w radiu pojawiły się znajome dźwięki ulubionej piosenki Harrego. Wyłączyłam radio i niemalże wjechałam w samochód jadący przede mną.
Moje nerwy i tak były już na skraju wyczerpania, a do tego jeszcze to. Cała roztrzęsiona zaparkowałam na szpitalnym parkingu.
Stanęłam naprzeciwko wielkiego szpitalnego gmachu, podeszłam do informacji i zapytałam o Harrego. Kobieta niechętnie wskazała mi drogę i zabrała się za wypełnianie masy papierów leżących wokół niej.
Szpitale mnie przerażały, cała ich czystość i sama myśl ile ludzi tu zmarło. Przechodząc przez korytarze z jednej strony widzisz zrozpaczonych ludzi którzy właśnie dowiedzieli się, że są chorzy lub że ktoś z ich bliskich umarł, a z drugiej ludzi którzy właśnie dowiedzieli się, że są rodzicami i to najszczęśliwszy dzień w ich życiu.
Idą długim szerokim korytarzem czułam wielką radość, że zaraz zobaczę się z Harry choć wiedziałam, że mogą być to nasze ostatnie chwile, bo nikt nigdy nie mówi mi co się dzieje.
Nawet teraz kiedy trafił do szpitala ja dowiadywałam się o tym ostatnia.
Podeszłam do drzwi i położyłam rękę na klamce, a moje serce przybrało takie tempo jak nigdy w całym moim życiu.

-Hej.-powiedziała pół głosem i podeszłam do chłopaka.
-Hej.-uśmiech na jego twarzy to było to czego potrzebowałam.
Usiadłam obok niego i tylko na niego patrzyłam.
-Hej, nie płacz.-delikatnie starł łzy z mojej twarzy.
-Jak się czujesz?-zapytałam i pociągnęłam nosem.
-Lepiej. Powinienem Cię posłuchać iść do lekarza, a nie zgrywać twardziela.
-Mówiłam.-lekko go uderzyłam w ramię.-Czemu nic mi nie powiedziałeś, czemu nikomu nic nie powiedziałeś? Czy ty wiesz jak się martwiłam?-i wybuchłam, w jednej chwile wszystkie moje emocje ujrzały światło dzienne.-Harry jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny. Jak?
-Przepraszam.-przyciągnął mnie do siebie i przytulił.-Przepraszam, że od razu do Ciebie nie zadzwoniłem. Nie wiem co myślałem.
-Nie myślałeś.-powiedziałam, a on lekko się zaśmiał.
-Nawet nie wiesz jak za tym tęskniłem.-objął mnie mocniej ramionami, a ja wtuliłam się w niego.
-Czemu trafiłeś do szpitala?
-Em… miałem małe kłopoty z sercem, możemy po prostu porozmawiać z moim lekarzem, on wszystko Ci wyjaśni.
-Dobrze wiesz, że to zrobię.-przyłożyłam czoło do jego i przymknęłam oczy.
-Wiem i wiem też, że masz ochotę mnie zabić.
-Mam.-samo czynnie uśmiechnęłam się.-Harry pocałuj mnie.- chłopak uśmiechnął się i złożył najsłodszy pocałunek na moich ustach.
-Do nikogo nie zadzwoniłeś?-zapytałam cicho
 -Zadzwoniłem.-powiedział przez zaciśnięte zęby, odsunęłam się i spojrzałam na niego.-Niall przywiózł mnie do szpitala, ale jak widać zapomniał wam i tym wspomnieć.

____________________________________________
Po pierwsze rozdział jest dłuższy niż ostatnio- tak jak prosiliście :)
Po drugie starałam się go dodać najszybciej jak potrafiłam
A po trzecie to chyba tyle, liczę na waszą opinie.

niedziela, 19 maja 2013

27. ,,Chyba odkryłam ich grafik....''


Słowa Lou utkwiły głęboko w mojej głowie, po co on to mówił? To nie mogła być prawda, nie teraz kiedy wszystko idzie nie tak jak powinno. Leżałam w łóżku zastanawiając się co zrobić. Wiedziałam że w łazience na półce pod ręcznikami są testy ciążowe, mimo to leżałam nadal w jednym miejscu bez ruchu. Dźwięk dzwonka wypełnił całe mieszkanie, podniosłam się niechętnie i otwarłam drzwi.
Moim oczom ukazał się uśmiechnięty blondyn. 
Czułam się dziwnie chyba odkryłam ich grafik, niemalże każde popołudnie spędzałam z kimś innym.
-Ivy.-chłopak pomachał mi przed oczami.-Dobrze się czujesz? Zawieźć Cię szpitala?
-Niall nic mi nie jest. Zrobiło mi się słabo, a nie umieram.
-Ale lou mówił...
-Co mówił Lou?
-No, że ty możesz...być w ciąży.-podrapał się po głowie.-Louis mnie zabije.
-Nie, wcześniej ja go zabije.-opadłam na kanapę.-Nie jestem kaleką, rozumiem przyjmujecie się mną, bo Harry zniknął a ja odchodzę od zmysłów. Spójrz, oddycham i sama się ubrałam więc dam sobie radę.
Chłopak usiadł koło mnie i mnie przytulił. Moje dni zlewały się,  powoli gubiłam się w tym wszystkim.  Starałam się spędzać jak najwięcej czasu nie myśląc o tej całej sytuacji. Było to trudne szczególnie, że na każdym rogu można było zobaczyć One Direction, a wszystkie gazety rozpisywały o nagłym zniknięciu Harrego i rozpadzie zespołu.
-Harry.-powiedziałam cicho i zakryłam się szczelniej kocem.-Harry.-lekko się poruszyłam i otwarłam oczy.- Niall?-rozejrzałam się po pokoju i westchnęłam.
-Hej.-chłopak ziewnął.-Chyba przysnęło się nam wczoraj.
-Serio? Ale kiedy mówiłam, żebyś my oglądnęli coś innego uparłeś się.-uśmiechnęłam się i wyłączyłam telewizor który od wczorajszego wieczora puszczał w kółko film.- Nie powinieneś się zbierać? Macie chyba jakąś konferencje prasową.
-Spokojnie mam jeszcze chwile. Musimy częściej powtarzać nasze wieczory filmowe, stęskniłem się za tym.
-Ja też.- uśmiechnęłam się.
Pamiętam nasze wieczory filmowe na samo to wspomnienie mój nastrój się poprawiał. Kiedy tylko film robił się nudny przestawiliśmy go oglądać i zaczynaliśmy się wygłupiać i rzucać popcornem.
 –Niall dziękuje.-przytuliłam go i mocno zacisnęłam powieki.
-Za co głuptasie chcesz mi dziękować?
-No za wszystko.-moje oczy zapełniły się łzami.-Od kiedy Harry zniknął robisz wszystko żebym o tym nie myślała. Od kiedy pamiętam ty zawsze jesteś przy mnie.
-Nie musisz za to dziękować.



*Harry
Usiadłem na łóżku i włączyłem telewizje, zacząłem oglądać jakiś serial mając nadzieje, że z mojej głowy odejdzie myśl o niej.
Tak bardzo chciałem do niej zadzwonić, powiedzieć jak bardzo tęsknie i jak bardzo ją kocham, ale nie mogłem. Nie mogłem nawet ruszyć się z tego durnego szpitalnego łóżka. Miałem nadzieje, że mnie odwiedzi, ale nie pojawiła się.
-Panie Styles.-mężczyzna wszedł do pokoju.-Będziemy musieli przeprowadzić jeszcze kilka badań.
-Kilka?-zaśmiałem się pod nosem.-Jestem tu od 2 tygodni i nie słyszę niczego innego jak jeszcze kilka badań.
-Rozumiem, ktoś czeka na korytarzu czy mam go wpuścić?-pokiwałem głową mając nadzieje, że zobaczę ją w drzwiach.
-Hej Paul, w porę.-powiedziałem obrażony.
-Mógłbyś zadzwonić, co a nie być oburzony. Jak możesz być tak nie odpowiedzialny i nie dawać znaku życia nie powiedzieć nikomu gdzie jesteś.
-Przecież Niall wiedział gdzie jestem.
-Tak przyszedł wczoraj do mnie, mówiąc że wylądowałeś w szpitalu.-pokręcił głową i spojrzał na mnie.-Oj dzieciaku co ja z tobą mam? Nawet nie wiesz jak wszyscy się martwimy.
-Czekaj wczoraj?
-Tak wczoraj.
-Przecież to on przywiózł mnie do szpitala. Kazałem mu przekazać gdzie jestem…
-Nic nam nie powiedział.- nie mogłem odczytać żadnych emocji z twarzy Paula siedział i tylko wpatrywał się we mnie.
*
Obracałem telefon w rękach zastanawiając się co powinienem zrobić, wiedziałem że na mnie zła.
-Ivy…-powiedziałem niepewnie i usłyszałem jej płacz w słuchawce.
-Błagam powiedz, że to ty.
-To ja.

___________________________________________________
Powoli i nieuchronnie zbliżamy się do końca opowiadania, nie wiem ile rozdziałów jeszcze dodam, ale nie chce przedłużać na siłę ;)
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam, mam nadzieje, że zostawicie jakiś ślad po sobie ( komentarze-ja tylko sugeruje) 

wtorek, 23 kwietnia 2013

26.,,Zero nieodebranych połączeń i zero wiadomości.''



Stała w kuchni i czekałam jak woda na herbatę się zagotuje, ziewnęłam i zalałam herbatę.
Zakryłam się szczelniej swetrem i usiadłam przed telewizorem, po raz nie wiadomo który sprawdziłam telefon. Zero nieodebranych połączeń i zero wiadomości.
Tkwiłam w tym dziwnym stanie od ponad tygodnia, od dnia w którym Harry znikał, wyparował.
Nikt nie wiedział co się stało i gdzie jest, nawet Paul- a to oznaczało coś złego.
Wszyscy chodzili podenerwowani i zmęczeni, dodatkowe kłopoty w pracy nie pomagają mi w niczym.
Nie wiem skąd i od kogo o całej sprawie dowiedziała się moja mama, ale uduszę tę osobę jestem teraz permanentnie zamęczana telefonami pod byle pretekstem, musi mieć powód aby zadzwonić i sprawdzić czy żyje.
*
-Halo, jest tu ktoś.-po raz kolejny zapukałam w drzwi od księgarni.-Ugh i po co ja tu przyszłam.
-Witam piękną panią.
-Jake.-przytuliłam chłopaka.-Co tam słychać? Wiem, że miałam zadzwonić, ugh zabijesz mnie prawda.
-Zginiesz marnie, u mnie wszystko w porządku.-uśmiechnął się.-Co powiesz na kawę? Z tego co widzę, to nie ma szans na dostanie się do księgarni.
-Często tu bywasz?-ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni.
-Dość często, a co?- opowiedziałam mu o całej dziwnej historii z cudowną i idealną córką, miał podobne zdanie do mnie, coś tu nie grało, a ja jak na upartą i nie lubiąca jak ma się przede mną zbyt dużo tajemnic postanowiłam, ze dowiem się o co tu chodzi.
Od bardzo bardzo dawna nie czułam się tak…beztrosko, nawet nie wiedziała ile może dać mi jedno zwykłe spotkanie z osobą która nie należy do mojego obecnie chorego świata.
Nie obyło się bez pytania o Harrego, ale postanowiłam, że musze się komuś wygadać a Jake wydawał się idealną osobą.


Blada skóra, wory pod oczami z niechęcią patrzyłam na odbicie w lustrze.
Przeczesałam włosy palcami i ciężko westchnęłam, wyszłam z toalety i oczy wszystkich skierowały się na mnie jakbym była wielką sensacją.
-Ivy, siadaj zaraz będziemy jeść.- Perrie uśmiechnęła się do mnie.
-Daj mi minutę i już idę.-wymusiłam uśmiech.
-Jak się czujesz?-jej spojrzenie było przepełnione troską.
-Lepiej.-wcale nie czułam się lepiej, przytuliłam ją, aby pozbyła się wątpliwości co do mojej odpowiedzi.
Chwyciłam telefon i wybrałam dobrze znany mi numer, odbierz, odbierz powtarzałam w myślach choć dobrze wiedziałam, że tego nie zrobi.

Siedząc przy stole poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
-Możemy porozmawiać?-pokiwałam głową i ruszyłam za nim, oczywiście kiedy tylko wstaliśmy po raz setny wszyscy spojrzeli na mnie jakbym była ciężko chora.-Chce wynająć detektywa.
-Rób co chcesz Lou.-wzruszyłam ramionami, choć część mnie cieszyła się, że ktoś w końcu robi coś żeby odnaleźć Harrego.
-Ivy nie rób ze mnie kretyna. Widzę, że się przejmujesz.-westchnął ciężko.-To nie jest kolejny jego wyskok za miasto, wydaje mi się że coś mu się stało.-stałam nic nie mówiąc wpatrując się w przestrzeń przede mną. W mojej głowie pojawiły się chore sceny sytuacji w których Harry mógł się znaleźć, może go porwali tylko czemu nie chce okupu? Może miał wypadek? A może po prostu jest dupkiem który po raz kolejny pokazał mi jak mało znaczą dla niego moje uczucia.
-Ivy powiedź coś.-chłopak pomachał mi ręką przed twarzą.
-Coś. Louis nie mam siły.-powiedziałam i oparłam się o biurko.- Po prostu nie mam siły fizycznie i psychicznie.
-Coś ci jest? Może powinnaś iść do lekarza, wiem że teraz to nie podniesie Cię na duchu, ale nie wyglądasz najlepiej.
-Harry mi jest.-chłopak spojrzał na mnie srogo.-Źle się czuje ostatnio, jestem śpiąca i wyczerpana standard kiedy Harry znika a ja się zamartwiam.
-Ivy, a może…
-Nie Louis nie ma na to szans.-przez moją głowę przeszła szalona myśl, że on może mieć racje.
-A może jesteś w ciąży.- i po co on to mówił, no po co.


_____________________________________
Rozdział krótki i mocno nie 
ogarnięty...
Nie mam za bardzo czasu na pisanie, a tak bardzo chciałbym dodawać rozdziały częściej.
Mam do was małą sprawę statystyki mówią, że zaglądacie tutaj więc mam zostawcie po sobie komentarz to naprawdę baaaaaaaaaardzo wiele dla mnie znaczy :) 

sobota, 6 kwietnia 2013

25.,,Znów to zrobił choć obiecał....''


-A więc jak się czuje przyszła mama?-uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Dobrze, nadal jestem przerażona, ale i tak jest lepiej. A ty?
-Po za dziwnym incydentem w pracy to dobrze.-upiłam łyk gorącej czekolady i zebrałam łyżeczką trochę bitej śmietany.
-A ty i Harry… ?-zapytała niepewnie.
-Całkiem dobrze, nawet bardzo dobrze. Musze powiedzieć Niall’owi, właściwie on wie, ale wydaje mi się, że muszę mu to powiedzieć prosto w oczy.-przymknęłam oczy myśląc o tej krępującej sytuacji która będzie między nami kiedy mu to powiem, nie będzie już tak jak teraz.
-Będzie dobrze.
-Nie wiesz co się dzieje z Harrym? Od wczoraj nie miałam z nim kontaktu.
-Wczoraj mieli próby do późno, pewnie wyłączył telefon, a jak wrócił do domu zapomniał go włączyć. Liam wczoraj przyszedł strasznie późno, a rano kiedy się obudziłam już zbierał się do pracy.
-Chciałbym, żeby trochę zwolnili. On musi odpocząć, ostatnio wydaje się strasznie zmęczony, myślałam o wakacjach, ale trasa….-westchnęłam.-Chyba jestem przewrażliwiona i zachowuje się jak moja mama.-zaśmiałam się cicho.
-Spokojnie, też tak mam a w dodatku teraz mam jeszcze jeden powód do zmartwień.-spojrzała na brzuch.- Ivy, pomogłabyś mi wybrać parę rzeczy do nowego mieszkania.
-Kupiliście mieszkanie, a ty nic nie mówisz. Nie ładnie, nie ładnie. Jasne, że Ci pomogę.
-Idziesz z nami na spacer?-dziewczyna spojrzała na psa który stał z wystawionym językiem tuż koło niej.
-Jasne.
                              
Po raz kolejny wybrałam numer do chłopaka odpowiedziała mi tylko jego sekretarka, uduszę go kiedy tylko go zobaczy.
-Harry, dzwonie już 10 raz mógłbyś odebrać ten telefon. Martwię się.-rozłączyłam się i usiadłam przed telewizorem.
Od wczoraj nie mam żadnego kontaktu z nim, obdzwoniłam wszystkich znajomych nic, dzwoniłam nawet do Paul’a, ale on jak zwykle ma zajęty telefon.
Przełączałam  kanały w zabójczym tempie, w pewnym momencie mignął mi obraz chłopaków w telewizji, ziewnęłam i wróciłam na poprzedni program.
 Harry Styles nie pojawił się na dzisiejszym wywiedzie, jak się dowiedzieliśmy chłopak źle się poczuł.
Odruchowo wybrałam numer Louis’a.
-Lou, co się dzieje z Harrym?-powiedziałam drżącym głosem.
-Ivy…Ja nie mam pojęcia nie pojawił się dziś na próbie potem mieliśmy mieć wywiad, ale też nie przyszedł. Paul się wściekł próbuje go znaleźć, ale jak na razie nic.-starała się mówić te słowa jak najbardziej spokojnie.
-O boże…Louis nie wiesz gdzie może być.-powiedziałam przygryzając wargę.
-Nie mam pojęcia, Ivy jeśli się odezwie to każe mu zadzwonić do Ciebie, a potem go uduszę.-zaśmiałam się.
-Dzięki. Nie będę wam przeszkadzać. Pa.
Wysłałam wiadomość do Paul’a to była jedyna szansa, że mi odpowie. Moje ręce nadal się trzęsły, sama wprawiałam się w jeszcze większą paranoje.
W tym momencie przypomniały mi się chwile gdy Harry znikał na parę dni i pojawiał się jak gdyby nigdy nic. Odchodziłam wtedy od zmysłów,  siedziałam w domu wyczekując aż zadzwoni. W końcu zrozumiałam, że to standard dla niego tak się odstresowuje, zostawia wszystko i wszystkich, bez żadnej wiadomości wyjeżdża.
Moje ręce powoli przestawały się trząść, łzy przestawały spływać po policzkach, a moje emocje opadły.
Znów to zrobił choć obiecał, że nigdy więcej nie zniknie bez słowa.
                           
-Louis powiedz, że do Ciebie dzwonił.-powiedziała pociągając nosem.
-Nie dzwonił, na pewno nic mu nie jest.-próbował mnie pocieszyć.-Nie przejmuj się.
-Jestem głupia wiem.-po raz kolejny łzy pojawiły się na moich policzkach.
-Nie jesteś, to Styles jest głupi.-westchnął.-Ivy, weź głęboki wdech i po prostu poczekaj. Nie raz już odwinął nam taki numer, że zniknął. Pewnie siedzi teraz w jakimś hotelu totalnie pijany i czeka jak wytrzeźwieje. Jeśli tylko będę tylko coś wiedzieć do Ciebie pierwszej zadzwonię.
-Dzięki.
Zamknęłam zmęczone oczy zmęczone od płaczu i zasnęłam.


____________________________________________________________________________
I oto jest następny rozdział, mam nadzieje, że się wam spodoba..... ;)
I mam WIELKĄ nadzieje, że zostawicie po sobie jakiś komentarz- bo miło się je czyta i dają dużo dużo dużo dużo motywacji...

Jeśli macie jakieś pytania to śmiało- 
http://ask.fm/OnllyMe :)

niedziela, 31 marca 2013

24.,, nawet czasem wydawał się być czymś przyjemnym''


Ciepłe promienie wiosennego słońca ogrzewały moją twarz, ilość alkoholu które wczoraj wypiłam były lekko mówiąc wyczuwalne w moim oddechu.
Chłopak przejechał palcami wzdłuż linii mojego kręgosłupa a ja wzdrygnęłam się.
-Dzień dobry.-gdy tylko odwróciłam się powitał mnie jego słodki uśmiech.-Będę się musiał zbierać.-przygryzłam wargę mając nadzieje, że ten gest zatrzyma go na dłużej.- Ivy, naprawdę muszę iść. Chodź bardzo , bardzo, ale to bardzo chciałbym zostać.
-Jeśli musisz to idź.-wzruszyłam ramionami.- Jak się czujesz.
-Lepiej. Nie przejmuj się tak.-chłopak zaśmiał się.-Pa.-musnął moje usta i wyszedł.

                                          
Dzwonek w drzwiach księgarni z każdym dniem irytował mnie coraz mniej, ba nawet czasem wydawał się być czymś przyjemnym. Naprawdę lubiłam to miejsce, było w nim tyle spokoju choć mieściło się przy ruchliwej ulicy wyczuwalna w nim była harmonia i wyciszenie, może to za sprawą uroczej staruszki, a może to miejsce już takie było. 
Z opowieści które snuła kobieta księgarnia znajdowała się tutaj od wielu wielu lat, na zapleczu znalazłam kiedyś pudło pełne książek nie zostały ona nigdy wystawione na sprzedaż chyba miały za dużą wartość dla kobiety.
Przekroczyłam próg budynku i krzyki które wyraźnie było słychać tuż przed drzwiami ucichły.
Z za drzwi wyłoniła się czyjaś głowa, Maggie jak ja nie znosiłam tej kobiety, wywróciła oczami i machnęła ręką. Stałam na środku pomieszczenia nie wiedząc czy zostać czy szybko uciekać.
Krzyki nasiliły się, a ja próbowałam coś z nich wydedukować.
Maggie nie kłóciła się z panią Margaret to był ktoś znacznie młodszy.
-Oszalałaś.-dziewczyna krzyknęła przez ramie wybiegając z płaczem.
Oglądnęłam się za dziewczyną później spojrzałam na Maggie i ponowie spojrzałam w stronę drzwi.
-Nastolatki.-nie wzruszona poprawiła swoją nienaganną marynarkę.-To moja córka.-upiła łyk wody.-Ciekawość pewnie cię zżerała kto to, ale dobre wychowanie nie pozwalało Ci zapytać kto to.-na jej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.-Masz dziś wolne.
-A gdzie…- jak zwykle kobieta przerwała mi w pół zdania, matko kto ją wychowywał na pewno nie pani Margaret ta kobieta to oaza spokoju, klasy i kultury.
-Moja matko, pojechał do mojego brat. Źle się poczuła i jest na badaniach.
-A kto zajmie się księgarnią?-uniosłam brew w górę,
-Ja, dopóki mojej matki nie ma, ja tu rządzę.-te ostanie słowa niemal przeliterowała.     
Ona mnie przerażała, jej nienaganność, perfekcjonizm i nazbyt duża pewność siebie.
-Żegnam.-wskazał mi drzwi.
Trzasnęłam drzwiami i opuściłam lokal, jej zamiary nie mogły być czyste i pochodzące z jej wielkiego serca. Zjawiła się nagle ni stąd ni zowąd, nigdy jej nie widziałam nigdy nic o niej nie słyszałam a pani Margaret naprawdę dużo mówi, znałam jej brat z opowieści najprawdopodobniej znałam córkę Maggie z opowieść. Choć w sumie może współczucie jakie wywołała dziś u mnie, mówiło mi, że ją znam.
                                       
 Spacer, zwykły spacer a wprowadzał tyle spokoju. Wszystko wokół wyglądała tak aby już za chwile miała być wiosna. Chodź zapowiedzi pogody zostawiały wiele do życzenia, miałam mała nadzieje, że jednak się mylą. Szłam wąską alejka szukając, sama nie wiem czego szukałam rozwiązania. Rozwiązania czego, moje problemy w ostatnim czasie same się rozwiązywały. W całym mieście był tłum ludzi, setki korków na drogach i ja jedna chodząca po parku i zastanawiająca się co dalej.

_______________________________________________
Wiem, że długo nie było rozdziału, ale nie mogłam niczego sensownego wymyślić...
Postaram się jeszcze w tym tygodniu dodać rozdział. xxx 

poniedziałek, 18 marca 2013

23,,..Impreza- zróbcie mi zdjęcie, że komuś pomagam.''

                                                                        
Ostatnich parę dni spędziłam siedząc w pokoju, nie miałam chęci i sił na spotkania z nikim. 
Ucieczka tylko to ostatnio robiłam, uciekałam od świata i od problemów, chyba byłam za słaba psychicznie na takie rzeczy jak wielki świat sławy.Dobrze wiedziałam, że to i tak nic nie da, ale nadal to robiłam. 
Wieczór w towarzystwie przyjaciół był dziwny… tak chyba bym to ujęła, nie było krępujących sytuacji, ale jednak czułam się dziwnie, bardzo dziwnie. Rok temu nie pomyślałbym, że znajdę się w takiej sytuacji. 
*
Chłopak siedział na skraju łóżka i wpatrywał się w mnie.
-Niall.-szturchnęłam go.
-Nie chce mi się tam iść.
-Mi też.-westchnęłam.
-To zostańmy w domu.-powiedział radośnie.
-Obiecałam Harremu ze z nim pójdę.-wzruszyłam ramionami.
-A nie możesz iść ze mną?
-Skończyliśmy ten temat.-powiedziałam stanowczo.-Dobra zobaczymy się wieczorem, ja muszę się zacząć zbierać.
Chcąc nie chcąc chłopak opuścił pokój. Moje myśli krążyły wokół dzisiejszego balu dobroczynnego, powinnam zostać w domu, ale skoro obiecałam to musiałam iść. 




Powinnam być neutralna jak Szwajcaria, odsunąć się od nich i z bardzo daleka ich wspierać. Plan idealny, jego realizacje nie możliwa.
Stałam w Sali pełnej ludzi, większość była miła, choć zdarzały się osoby którym fałszywy uśmiech nie schodził z twarzy.
Impreza charytatywna,ha! Nazwała bym ją impreza- zróbcie mi zdjęcie, że komuś pomagam. Nie powiem niektóre osoby były tu faktycznie żeby pomóc, ale niestety za pewne sam jej organizator miał gdzieś pomoc dzieciom.
-Ivy.-usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się.
-Justin.-odwzajemniłam uśmiech chłopaka.
-Ślicznie wyglądasz.-chłopak uważnie mi się przyglądał.
-Dziękuje.-tym razem wymusiłam uśmiech.
Tak wyglądam ślicznie, w sukience która wcale mi się nie podoba, która jest za długa, za obcisła, źle dopasowana i jest zbyt ładna jak dla mnie.
-Jesteś tu sama?-rozglądnął się wokół.
-Ja? Sama, jeszcze powiedź, ze z własnej woli tu przyszłam. Takie imprezy nie są dla mnie.-na mojej twarzy pojawił się grymas. 
-No tak zapomniałem.-Justin cicho się zaśmiał.-A gdzie zgubiłaś resztę?
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie ich wywiało.-rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy, do chłopaka podeszli za pewne jacyś dziennikarze, więc pomachałam mu i odeszłam w głąb sami. Od samego początku polubiłam tego chłopaka, wydawał się taki normalny i zwykły w tym cały szalonym świecie. Czy mi się podobał, szczerze mówiąc tak, ale byłam-jestem zabardzo zakochana, żeby nawet myśleć o próbie umówienia się z nim.
-Tu jesteś.-chłopak chwycił mnie w pasie.
-Harry dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej.
-Bywało gorzej.-na jego twarzy zagościł uśmiech.-Dobra, widzę, że się martwisz, więc oświadczam Ci, że wszystko jest Ok.-pocałował mnie, a mi wydawało się, że oczy wszystkich skierowały się na nas.
-Jesteś pewien? Bo jeśli się źle czujesz, to możemy pojechać do domu.-zacisnęłam rękę w jego uścisku jeszcze mocniej.
-Powiem tylko chłopakom,że idziemy.-chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z sali.
 Pod drzwiami czekał już na nas samochód.
 -Harry, masz iść jutro do lekarza, rozumiesz.-powiedziałam staniwczo, choć byłam lekko przerażona. 
-Ivy, boli mnie głowa. Było tam duszno, a w dodatku jestem troche zmęczony.-chłopak wzruszył ramionami.
-A jeśli to coś poważnego, jeśli coś ci jest...-po co ja to mówiła, a jeśli faktycznie coś mu jest. 

-Skarbie, nic mi nie jest, ale jeśli Cię to uspokoi to pójdę jutro do lekarza.-chwycił moją dłoń, a ja w małym stopniu poczułam ulgę. 
 Jechaliśmy ruchliwymi ulicami Londynu, wpatrywałam się w krople spływające po szybie delikatnie przytknęłam palec do szyby i jechałam nim w dół szyby wraz z kroplami. Auto zatrzymało się, a chłopak pomógł mi wysiąść. 
-A wiesz,że Eleanor zostaje dziś u Louis'a.-zamknął za nami drzwi i powiedział te słowa tak cicho i zmysłowo prosto do mojego ucha.
 -Hm.. masz coś na myśli.-musnęłam jego usta.-Wiesz, że Cie kocham. 
-A ty wiesz, że ja Cię kocham.-chłopak zaczął całować mój kark i schodził pocałunkami coraz niżej.-Nawet bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.-lekko się uśmiechłam i zostałam przeniesiona w magiczny świat przez Harrego.

_______________________________________
A więc mam nadzieje, ze komuś spodoba się nowy rozdział...
Wiem, że dość długo czekaliście na nowy rozdział, ale
po 1 miałam kłopot z weną i całym pomysłem na dalsze losy bohaterów,
po 2 zastanawiałam się czy zakończyć to opowiadania i postanowiła-właściwie wpadł mi pomysł na dalszą część mam nadzieje, że wam się spodoba.xxx


*Za wszystkie błędy przepraszam- miałam tylko chiwle na sprawdzenie rozdziału :( 

niedziela, 17 marca 2013

.....

A więc miałam dodać dziś rozdział, ale okazało się, że ładowarka od laptopa się zespuła, więc niestety nici z rozdziału przez najbliższe parę dni...
Przepraszam.xxx

czwartek, 21 lutego 2013

22.,, ja.... ja jestem w ciąży''

Przechadzałam się po ulicach mając nadzieje, że tym razem zgubie się tak, że nikt mnie nie znajdzie. Wpatrywałam się w wyświetlacz telefonu czekają na odpowiedz Paula, po rozmowie z Niall'em zadzwoniłam właśnie do niego. To on był jedyną osobą która mogła natłuc im coś to tych głów. Telefon zaczął dzwonić, a ja na jednym wdechu przeczytałam wiadomość.
,,Chyba coś do nich dotarło" zaśmiałam się, oznaczało to jedno zespół się nie rozpada.
*
-Halo, Eleanor jesteś?-krzyknęłam zamykając drzwi do mieszkania.
-Jestem.-krzyknęła i wyłoniła się z kuchni.
-Ja też.-Louis stanął za nią i pocałował ją w policzek co wywołało uśmiech na jej twarzy.-A więc co by panna Ivy zjadła? Od razu mówię  że w naszej karcie dań mamy pizze, pizze i pizze. Spokojnie nie śpiesz się wybór jest ogromny.
-Po długich rozmyślaniach wybieram pizze.
-Świetny wybór.-krzyknął chłopak i nałożył mi kawałek na talerz.
-Czekaj jaka terapia grupowa?-zakrztusiłam się kawałkiem pizzy.
-Harry,Niall. Niall, Harry. Zrobiło się dziwnie.-powiedział i spuścił wzrok.-Najgorsze jest to, że wciągnęli w to Ciebie.
-Louis, nie rozmawiajmy o tym. Przez jeden wieczór nie chce myśleć o tym wszystkim.
-Jasne, em.. pójdę sprawdzić co u El.

Co ja tu robię, jest mi w stanie ktoś powiedzieć?!
-Ivy, napijesz się czegoś?-zapytał Liam, był dziś niezwykle radosny.
-Masz może sok jabłkowy?
-Już przynoszę.
Siedziałam w salonie Liam'a i Danielle, jeden pokój a w nim ja, Harry i Niall, po za tym jeszcze Zayn i Perrie, Louis i El. Ale niestety jakoś nie skupiałam się na całej reszcie tylko na tych dwóch panach.
Nie wiem czemu zgodziłam się na wspólne oglądanie filmu, każde z nas unikało spojrzenia.
Wstałam z kanapy i poszłam poszukać Danielle.
-D. jesteś tu?-zapukałam do pokoju i weszłam.
-Hey.-powiedziała pociągając nosem.
Siedziała na łóżku z podciągniętymi nogami pod brodę, jej oczy były czerwone od płaczu.
Usiadłam obok niej na łóżku i przytuliłam ją.
-Co się stało?-przez moją głowę przeszło tysiąc myśli, przypomniałam sobie siebie siedząca na łóżku, całą zapłakaną, jak dowiedziałam się, że Harry mnie zdradza. Byłam na niego taka wściekła,a z drugiej strony czułam się nie ważna dla niego, dla całego świata.
-Ivy, ja.... ja jestem w ciąży.-powiedziała cicho.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ciąża.... postawiłam się w jej sytuacji, co ja bym zrobiła gdybym była w ciąży.
-Gratulacje.-powiedziałam w najbardziej radosny sposób jaki tylko mogłam.
-Tu nie ma czego gratulować, co ja teraz zrobię?-spojrzała przerażona na mnie, a ja mocniej ją przytuliłam.
-Czy Liam wie?- to było jedyne logiczne pytanie jakie przyszło mi do głowy.
-Powiedziałam mu odrazu jak się dowiedziałam. Tyle, że on nic nie rozumie.
-Nie wiem ile rozumie, ale jakieś 5 minut temu radość biła od niego z kilometra.-zaśmiałam się, co rozluźniło atmosferę.
-Boję się Ivy.
-Każdy się boi.- ja osobiście byłabym przerażona, po za tym ona ma męża który ją kocha i ona kocha jego. W moi przypadku ja nie wiedziałam kogo kocham, a oni... właśnie czy któryś z nich naprawdę mnie kochał, czy nadal grali w grę jak zniszczyć życie najlepszemu przyjacielowi?
-Ale nie chodzi mi o to boję się o reakcje, co powiedzą fani, że złapałam Liam'a na dziecko.-znowu łzy poleciały z jej oczu.
-Ej, ej...-spojrzała na mnie.-Posłuchaj mnie, ale uważnie. Nikt tak nie pomyśli, fani Cię uwielbiają to raczej ja jestem ta zła, ale mniejsza o to. Nie przejmuj się wszystko będzie dobrze, zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dzięki.
-Chodź będziemy oglądać film.-dziewczyna skrzywiła się.-D. nie zostawiaj mnie samej sama wiesz z kim.
-Zaraz zejdę.
Wyszłam z pokoju i wzięłam głęboki oddech ,,Danielle jest w ciąży'' mój mózg nadal analizował to zdanie.
-Ivy.
-Hm...-Liam stał na schodach lekko zmartwiony.
-Co z nią?- spojrzał na mnie, a potem na drzwi.
-Chyba już lepiej, a i gratulacje tatusiu.-przytuliłam go.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, tyle ,że Danielle.
-Liam, boi się co pomyślą inny, tyle. Uwierz mi jest równie szczęśliwa co ty. Po prostu bądź przy niej niczego więcej jej nie trzeba.

       
________________________________________________
A więc rozdział 22 za nami, rozdział o wszystkim i w zasadzie o niczym.
Nadal nie wiem co mam zrobić z sprawą Harrego i Niall'a , jeśli mi piszącej jest trudno wybrać, to co dopiero gdyby ktoś znalazł się w takiej sytuacji.
Jeżeli dopisze mi wena i chwila wolnego w weekend to postaram się dodać nowy rozdział.
Najważniejsze chciałam wam podziękować za pomoc...Xxx

P.S. rozdział wyszedł jakiś długi czy tylko mi się wydaje?

poniedziałek, 18 lutego 2013

....

Wiem, że liczyliście na nowy rozdział, ale wystąpiły kłopoty techniczne....
Ale mam do was pytanie według was z kim powinna być główna bohaterka?
Z harrym czy z Niall'em??
Mam nadzieje, że mi coś podpowiecie. Xxx

wtorek, 12 lutego 2013

21.....Happy end'' ?


Chyba tak wygląda happy end. Stałam naprzeciwko chłopaka, który wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi oczami. Zmniejszył odległość między nami, ręce położył na mojej talii i delikatnie musnął moje usta.
-Nie jesteśmy tu sami.-przerwałam nasz pocałunek, a on oparł swoje czoło o moje.
-Wiem, ale nie rozumiem czemu się ukrywamy?
-Dobrze wiesz. Musze pogadać z Niall’em.-chłopak skrzywił się.-Harry nie mogę udawać, że go nie ma. Że tego wszystkiego między mną, a nim nie było.-nie wierzę, że właśnie to powiedziałam.
-Kochasz go?-stałam nie wiedząc co powiedzieć.-Kochasz go czy nie!? Odpowiedź do cholery!
-Nie wiem!- chwycił bluzę i wybiegł z pomieszczenia.-Harry!
No i to by było na tyle mojego Happy end’u.

                 
-A więc ty i Harry Styles?-zapytał zabawnie poruszając brwiami.
-Tak, och Jake czyżbyś był zazdrosny?
-Ja.-prychnął.-Wiesz ze mną nikt nie może się równać.
-No tak, ty i twoje ego.
-Dobra, dobra skończymy ten temat. Zmierzasz wrócić na studia?
-Mhm. Musze coś zrobić ze swoim życiem.
-To nie brzmi zbyt dobrze. Co jest Ivy?
-Pogubiłam się trochę. Tyle....każdy czasem się gubi.
-Ale nie każdy jest się wstanie potem odnaleźć.-Taa…-może miał racje, ja się pogubiłam i nie umiałam wybrać odpowiedniej drogi by wrócić.

*-Ivy.-kobieta pojawiła się tuż za mną doprowadzając mnie do ataku serca.-Chodzi o to, że… Nie wiem jak stoisz finansowo, ale nie licz, że jeszcze długo tu popracujesz.
-Nie rozumiem.-pokręciłam głową.
-Moja matka jest już stara, powinnam siedzieć w domu, a nie prowadzić księgarnie praktycznie bez zysków.
-Maggie, możesz przestać.-staruszka również jak jej córka pojawiła się nie wiadomo skąd, cecha rodzinna? Pewnie tak.
-Nie będę płacić za twoje rachunki. Możesz nas zostawić na chwile.-spojrzała na mnie wrogo.
Bez słowa zostawiłam je i poszłam w kierunku kasy, och cóż za urocze rozpoczęcie dnia.

*
-Przesadziłem, prawda?-chłopak siedział pod drzwiami mieszkania.
-Owszem.-usiadłam na zimnej posadzce obok niego.
-Gadałem dziś z nim. To koniec zespołu, nie mogę znieść myśli, że wy… że on Cię kocha.
-O czym ty mówisz?
-Żaden z nas nie zrezygnuje z Ciebie, a nie możemy udawać na próbach, koncertach, że wszystko jest Ok.
-Nie. Nie. Nie.-pokręciłam głową.-Nie pozwolę wam na to.-podniosłam się z ziemi i ruszyłam do auta.

-Oszaleliście?
-Czyli gadałaś z Harrym.-zaśmiał się.
-Możesz mi  powiedzieć co Cię tak bawi?
-Ivy, zdecydowaliśmy. Od czasu do czasu może zagramy jakiś koncert, ale to wszystko.
-To moja wina.-powiedziałam roztrzęsiona.-Gdybyśmy wtedy…
-Nie Ivy. Gdyby Harry nie przesypał się z Demi wtedy nie byłoby tego wszystkiego.
-Czemu nie umiesz jej po prostu wybaczyć?
-Wybaczyć, po tym wszystkim?
-Tak, ja byłam wstanie wybaczyć Harremu i tobie. Wybaczyłam jemu zdradę, tobie bawienie się mną jak zabawką.-pokręciłam głową.-Czemu to ja z was wszytych czuje się najbardziej winna? Czemu? Skoro to nie ja zaczęłam ta chorą grę.


________________________________________
Mam nadzieje, że pojawią się jakieś komentarze :) 

piątek, 8 lutego 2013

20.,, Czy wszystko z nią w porządku?"

Usłyszałam dźwięk rozsuwania się zasłon, automatycznie zakryłam kołdrą głowę aby móc jeszcze chwile pospać. Niestety zimne ręce chłopaka znalazły się na mojej tali, otwarłam oczy  delikatnie uśmiechając się i odwróciłam w jego stronę. Leżeliśmy wpatrzeni w siebie, czekając jak któreś coś powie.
-Spotkamy się dziś?-chłopak zapytał z nadzieją w głosie.
-Jasne.
-Ivy, wiesz że Cie kocham.
-Wiem.-wtuliłam się w jego tors i zastanawiałam się co powie na to Niall. Czemu o nim myślałam?Nie mam pojęcia, może dla tego że wiedziałam,  że kiedy powiedział, że mnie kocha to nie kłamał, a może po wszystkich przygodach z Harrym to ja zakochałam się w blondynie?
Po chwili moje rozmyślania przerwał telefon Harrego, odebrał, a ja usłyszałam krzyk Paula.
-Musze się zbierać.
-Wiem, słyszałam waszą uroczą pogawędkę.-zaśmiałam się, a chłopak zmierzył mnie wzrokiem.
Nareszcie! Powiedziałam w myślach widząc jak Danielle wchodzi do kawiarni, była taka rozpromieniona i szczęśliwa.
-Było cudownie! Cały tydzień sami.-powiedziała i upiła łyk napoju.
-Cały tydzień sami? Mam nadzieje, że w ciągu najbliższych 9 miesięcy nie zostanę ciocią.
-Nie. A co u Ciebie?
-Jakby to powiedzieć, sytuacja uległa komplikacji. Powiedzmy, że wróciłam do Harrego.-niepewnie spojrzałam w stronę Danielle.
-Ivy, po tym co zrobił tobie i Niall'owi?
-Czekaj, czekaj... skąd wiesz?
-Dowiedziałam się jakiś miesiąc temu. Nie umiałam Ci powiedzieć, obiecałam Demi, że nic nie powiem.
-Czyli kiedy.... Jak mogłaś mi nie powiedzieć, ty moja przyjaciółka!-chwyciłam torebkę i kurtkę i wybiegłam z lokalu. Czy tylko ja nie wiedziałam o romansie Harrego z Demi!?

Czapka, szalik, gruba kurtka można powiedzieć  że jestem gotowa do stoczenia walki z śniegiem. Szłam powolnym krokiem napawając się widokiem miasta w śniegu, taki widok był rzadki więc podobał mi się jeszcze bardziej. Oczywiście moją sielankową podróż do pracy przerwał spadający śnieg z drzew prosto na moją głowę, co wywołało u mnie śmiech, a u przechodniów miny pod tytułem,,  Czy wszystko z nią w porządku?".

Ostatnia prosta i jestem w już w ciepłym miejscu...
Mijając witrynę księgarni wylądowałam na ziemi co wywołało kolejną fale śmiechu.
-Hej, wszystko w porządku?-ktoś podbiegł do mnie.
-Tak, tak nic mi nie jest.-zaczęłam otrzepywać się ze śniegu.
-Ivy?
-Jake?-spojrzałam na chłopaka, po czym oboje uśmiechnęliśmy się.-Co ty tu robisz?
-Spacer, a ty?
-Pracuje tu.-powiedziałam wskazując księgarnie.
-No tak nasz najfajniejszy mól książkowy pracuje w księgarni. Oczywiste.-przewrócił teatralnie oczami.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile i umówiliśmy się na kawa, kto by pomyślał że spotkam dziś najlepszego kolegę ze studiów.
-Dzień dobry.
-Spójrz Maggie to właśnie Ivy.-staruszka uśmiechnęła się przyjaźnie do kobiety.
-Maggie Jonson.-kobieta wyciągnęła do mnie rękę, wiem że nie powinno się oceniać ludzi po okładce, ale coś czuje że ona nie jest zbyt... miła, przyjazna i że za pewne topi małe kotki w beczce po ogórkach-dobra z tymi kotami to przesada. Ale coś na pewno jest z nią nie tak.
______________________________________________________
A więc oto kolejny rozdział....


Jeśli macie jakieś pytanie to śmiało : http://ask.fm/OnllyMe

niedziela, 3 lutego 2013

19. ,,...mam dość bycia zabawką''



Weekend z dala od świata, plan idealny szkoda, że mimo iż byłam tyle kilometrów od wszystkiego myślałam o jednym.
Usiadłam na walizce i wpatrywałam się w korytarz, znowu wróciłam do świata problemów.
Tak bardzo chciałam zapomnieć o tym wszystkim i żyć w nie świadomości, byłoby o wiele łatwiej.
Po domu rozległo się pukanie do drzwi, Eleanor była u Lou, Danielle w podróży poślubnej więc to z pewnością nic ważnego.
-Ivy, wiem, że tam jesteś.-i po co przyszedł czego on oczekuje, niechętnie wstałam i otwarłam drzwi.-Możemy porozmawiać?-pokiwałam głową, w końcu będę musiała z nim porozmawiać.
-A więc…?
-No, bo…
-Niall do rzeczy, mam dość bycia zabawką.
-Nie byłaś zabawką.
-A czym? Kartą przetargowa?
-Ivy, dobra przyznaje na początku miałem taki plan po prostu zrobić wszystko aby Harry cierpiał. Tyle, że w pewnym momencie przestałem udawać, przestała mnie obchodzić cała sprawa z Demi. Liczyłaś się tylko ty.-spojrzałam niepewnie na niego.
-Niall skąd mam wiedzieć, że to nie kolejna gra? Że po raz kolejny któryś z was mnie nie skrzywdzi? Skąd?! Mam dość tej chorej sytuacji!-tak, jak to ja musiałam się rozpłakać, w momentach kiedy nie chciałam płakać, zawsze to robiłam.
-Ivy, wiem, że Cię skrzywdziłem.-przytulił mnie, a ja mimo że nie chciałam tego po prostu wtuliłam się w niego.-Przepraszam.
Stałam w jego objęciach usilnie doszukując się wniosków z tej sytuacji.
-Powinieneś porozmawiać z Demi.-jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił.-Powinniście wyjaśnić sobie pewne sprawy. Ty, ona i Harry.


Mimo iż lubiłam zimę cieszyłam się, że powoli dobiega końca. Może wraz z śniegiem moje problemy znikną z dnia na dzień. Szłam ulicami Londynu, próbując do dojść do rozwiązania tej chorej sytuacji, jedyne co mogłam zrobić to zniknąć. Był jeden mały problem byłam we wszystkich gazetach.
Świetnie  jeszcze do tego wszystkiego zgubiłam się, w sumie to dość logiczne skoro gubiłam się w tym co czuje to jakim cudem miałam się nie zgubić w Londynie.
Wybrałam numer po czym rozłączyłam się i co ja mu powiem ,, hej zgubiłam się jak dojść do domu.’’  bezsens! Rozglądnęłam  się wokół pusta, żadnej żywej duszy.
-Hej Harry.-powiedziałam czując się głupio dzwoniąc do niego.- Em mam mały problem zgubiłam się?
-Zgubiłaś się?-powiedział lekko rozbawiony.-Dobra mów gdzie jesteś zaraz przyjadę.
-Nie musisz po prostu powiedz mi jak dojść do domu.
-Mów gdzie jesteś zaraz będę.

-Jeszcze raz dziękuje.-powiedziała kiedy zatrzymaliśmy się przed drzwiami do mieszkania.
-Nie ma za co. Ivy, zrobię wszystko żeby Cię odzyskać.-przybliżył się do mnie.-Wszystko.-nasze usta powoli zetknęły się. To dziwne uczucie kiedy był blisko znowu ogarnęło mnie i mimo iż większa część mnie nie nienawidziła go to zawsze przegrywała z dużo silniejszym uczuciem.
Stałam przyparta do drzwi przez Harrego, pierwszy raz nie zastanawiając się co dalej chciałam, żeby ta chwila trwała tak długo jak tylko mogła.
-Kocham Cię.-usłyszałam te dwa magiczne słowa przy uchu, zamknęłam oczy i dałam się ponieść temu co czuje.
-Ja Ciebie też.

_______________________________________________________________
Chciałam wam powiedzieć, że jestem mile zaskoczona liczbą wyświetleń...
ale jestem trochę zawiedziona liczba komentarzy, ale cóż nie można mieć wszystkiego ( choć miło by było widzieć, ze ktoś to jednak czyta) 

wtorek, 29 stycznia 2013

18.,,Im dalej stąd tym lepiej!''

Czemu akurat takie sytuacje musiały przytrafiać się mi? Hm... Powinnam teraz siedzieć i zajadać się przepysznym ciastem truflowym i świetnie się bawić, a nie być częścią tej zakręconej rozmowy.
-Co..?-zapytałam ponownie, prawie dławiąc się śliną.
-Przespałem się z Demi. Oto dlaczego Niall tak dba o Ciebie.-powiedział i niechętnie spojrzał w stronę przyjaciela.
-Niall?-błagałam w myślach aby to była nieprawda.
-To prawda Ivy. Przespał się z moją narzeczoną!-wykrzyczał te słowa, a po chwili rzucił się na Harrego.
I tak oto po paru ciosach Harremu leciała krew z nosa, a Niall miał rozwalony łuk brwiowy.
No jasne, bo co to za impreza bez bójki.
-Ivy.-Harry podszedł do mnie i chwycił moją dłoń.
-Po co to wszystko? Nie mogłeś mi powiedzieć.
-Co by zmieniło?Nic...-powiedział jęcząc.-A nawet ułatwiło by mu to.
-Co ułatwiło?-spojrzałam na niego, powstrzymując się od przytulenia go. Wyglądał tak bezbronnie.
-Odebranie mi ciebie. Byłem pijany, nie chciałem tego..
-Nie, nie chce tego słuchać... -odsunęłam się od niego.-Nie jesteśmy razem, więc nie masz mi się po co tłumaczyć.
-Rozumiem, że mnie nie widzisz.-miałam mu przerwać, ale mi nie pozwolił.-I ja i Demi byliśmy pijani i to bardzo... Nie chciałem tego. Wiem, że mi nie wierzysz, ale tego jednego razu żałowałem i nawet nie wiesz jak bardzo. Kiedy Niall się dowiedział, powiedział, że i tak jej nie kochał. Próbowałem z nim pogadać, ale powiedział, że nie jesteśmy już przyjaciółmi i że zobaczę jak to jest kiedy odbierze mi najcenniejszą rzecz w życiu.
Czy to oznaczało, że chodzi o mnie? Ivy głupku chodziło o ciebie.
-Byłem pewny, że chodzi o zespół, że zniszczy moją-naszą karierę  Kiedy zabrał mi Ciebie. Zrozumiałem co było dla mnie najważniejsze. Ty jesteś najważniejszą rzeczą w moim życiu...
Nie powinien tego mówić nie powinien. Nie teraz, może to wszystko nie prawda, tylko czemu brzmi tak logicznie, czemu?!
 

Zawsze myślałam, że moje życie będzie kolorowe. Skończę studia, znajdę pracę potem może założę rodzinę. Plany w mojej głowie były takie piękne niestety biorąc moją teraźniejszą sytuacje, coś poszło nie tak.
-Ivy.-Eleanor weszła do mojego pokoju i usiadła obok mnie na łóżku.
-Mam dość. Za dużo rzeczy naraz.
-Wiem, dlatego zabieram Cię na parę dni do mojej mamy. Obiecałam, że ją odwiedzę i uznałam, że przyda mi się towarzystwo, a tobie chwila z dala od tego wszystkiego. To co jedziesz, ze mną?
-Im dalej stąd tym lepiej!
_______________________________________________________
Tak, tak rozdział jest krótki można powiedzieć, że nawet bardzo krótki...
Niestety powrót po feriach+chorobie przed feriami, daje o sobie znać...
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał :) 

piątek, 25 stycznia 2013

17.,,Dobra, muszę ich rozdzielić, bo inaczej będzie potrzebna pomoc lekarza.''

Mocno zaciągnęłam biała wstążkę w gorsecie dziewczyny i poprawiłam jej welon, spojrzałam na jej odbicie w lustrze i dostrzegłam jej uśmiech który po chwili odwzajemniłam.
-Wyglądasz ślicznie.
-Dziękuje.-mocna zacisnęła bukiet w ręce.-Widziałaś dziś Liam’a?
-Danielle o co chodzi.-spojrzałam na nią przerażona.
-Nic, bo on może… No rozmyślił się.-powiedziała po chwili.
-Widziałam się z nim i zadał mi podobne pytanie.-zaśmiałam się na samą myśl o porannym spotkaniu z Liam’em który był równie przerażony jak jego przyszła żona.
-Te całe przygotowania do ślubu i przy okazji nowa płyta.
-Ale jesteście tu i oboje macie te same obawy, każde z was boi się bardziej o drugie niż o siebie. Uwierz mi będziecie świetnym małżeństwem.
-Jesteś kochana.-dziewczyna przytuliła mnie.
Stałam przy ołtarzu wraz z resztą druhen, Danielle szła wzdłuż ławeczek z promiennym uśmiechem na twarzy, kosmyki jej  włosów opadały obok twarzy co sprawiało, że wyglądała jeszcze ładniej.
Na mojej twarzy zagościł uśmiech, ale po chwili  zauważyłam stojącego naprzeciwko mnie stał Harry.
Reszta ceremonii przebiegła spokojnie, no prawie bo przez cały czas unikałam spojrzenia Harrego.
                                             
Za dużo ciasta za dużo, nie powinnam tyle jeść. 
Poczułam zimną rękę na ramieniu i moje serce zamarło.
-Lou.-odetchnęłam z ulgą.
-Zatańczymy?-powiedział i pokazał szereg białych ząbków.
-Jasne.-podałam mu rękę.
-Ładnie wyglądasz.
-Dziękuje. A więc kiedy ty i El?-poruszyłam zabawne brwiami.
-W sumie nie myślałem o tym.-powiedział z udawaną powagą.-Dobra boje się, że się nie zgodzi.
-Głupek.-zaśmiałam się, a on skarcił mnie wzrokiem.-Dobra, nie śmieje się już. I z tego co mi wiadomo to zgodziła by się.
-Dobra Louis, możesz mnie puścić.
-Em… nie ponieważ teraz pan młody zatańczy z panią młodą, a druhny z drużbami. I proszę Cię nie udawaj, że nie słyszałaś tego co powiedział Liam.
-Ty robisz to specjalnie, Lou ja naprawdę nie mam ochoty go widzieć.-Louis puścił mnie, a przedemną stanął Harry. Zabije, uduszę i poćwiartuje osobę która wpadła na ten pomysł.
Niepewnie podałam mu rękę, a druga położyłam na jego ramieniu, a jego ciepła ręka dotknęła mojej tali, przysunął mnie bliżej siebie.

Muzyka skończyła się, a ja nadal stał na środku z Harry, odsunęłam się od niego i wyszłam z sali.
-Ivy…-chłopak chwycił moją rękę.
-Harry, zostaw mnie.
-Ivy.-Niall stanął kołomnie.
-Możecie mnie zostawić.-odwróciłam się od nich.
-Ivy.-Niall jęknął za mną.
-Zostaw ją.-Harry powiedział oschle, a potem powymieniali się paroma przezwiskami.
Dobra, muszę ich rozdzielić, bo inaczej będzie potrzebna pomoc lekarza.
-Przestańcie. Jesteście przyjaciółmi.
-Przyjaciółmi.-prychnął Harry.-Przyjaciele nie robią sobie takich rzeczy.
-I kto to mówi.
-Przestańcie zachowujecie się jak dzieci.
-Spałem z Demi.-Harry powiedział te słowa patrząc mi prosto w oczy.
-Co....?

____________________________________________________________________
Dam, dam, dam... mam nadzieje, że mnie nie zabijecie po takim zakończeniu.
Postaram się dodać szybko następny rozdział :) 

czwartek, 24 stycznia 2013

16.,,Czemu żaden mężczyzna nie potrafi mnie pokochać?''


-Nadal nie rozumiem?
-Tu nie ma czego nie rozumieć mamo.-zaśmiałam się, a ona krzywo na mnie spojrzała.
-Ivy, dobrze wiemy, że nie uciekniesz od tego co czujesz. A obie wiemy co czujesz.-pocałowała mnie w czoła i poszła do sypialni.
Jeśli bardzo będę chciała to może uda mi się uciec od uczuć… właśnie udało mi się uciec od kłopotów więc czemu by nie uciec od uczuć.
Pokręciłam głowa z dezaprobatą,  nie mam szans uciec, ktoś inny tak- ja nie.
Chwyciłam torbę na ramię i ruszyłam w stronę mojego pokoju.
-Halo.-powiedziałam zaspanym głosem.
-Hey, tak się zastanawiam co dziś robisz?-usłyszałam radosny głos Niall’a.
-Jeszcze nie wiem.
-A więc mam świetny plan.
-Ale nie za pewne nie uwzględniłeś w tym planie jednego jestem u mojej mamy.
-Czyli nici z mojego wspaniałego planu?
-Przykro mi.
-Dobra Ivy, a teraz mów o co chodzi? Po co pojechałaś do mamy?
-Za dużo na rozmowę telefoniczną. Niall widziałeś się ostatnio z Demi?
-Nie.-powiedział po dłuższej chwili ciszy.
-Co się między wami stało?
-Ivy musze kończyć, pa.
Czemu on zawsze mnie zbywał jeśli tylko rozmowa schodziła na temat Demi. Nie chciałam go naciskać w tej sprawie, ale teraz kiedy… Sama nie wiem kiedy co?
                
-Ooo…śniadanie. Mamusiu kocham Cię.-powiedziałam uśmiechnięta i usiadłam przy stole.
-Patrz co znalazłam.-mama podeszła do mnie i podała mi album.-Byłam pewna, że zagubił się podczas przeprowadzki, ale jednak znalazł się.
Otwarłam album i zaczęłam powoli przeglądać zdjęcia, przystanęłam na zdjęciu, a po moich policzkach popłynęły łzy.
-Ivy.-kobieta przytuliła mnie.
-Czemu żaden mężczyzna  nie potrafi mnie pokochać?
-Nie mów tak.
-Ale to prawda, nawet mój własny ojciec mnie zostawił.-pociągnęłam nosem i otarłam łzy.-On nawet nie potrafił mnie pokochać.
-Obie wiemy, że nie nadawał się na ojca. I nie ma tu twojej winy, zrozum to wreszcie. Jeśli zrezygnował z Ciebie to na pewno bardzo tego żałuje.
-Czasem za nim tęsknie.
-Wiem. Jeśli chciałabyś się z nim spotkać?
-Nie.
Ostatnie czego mi trzeba to spotkanie z tatą-zaśmiałam się w głowie na samą myśl o tym słowie. To, że tak go nazywałam nie oznaczało, że naprawdę był moim ojcem. Po rozwodzie rodziców udawał wielkiego tatusia, ale kiedy przyszło co do czego to ja z moim bratem byliśmy tylko kimś z kim miał pogadać raz na 2 tygodnie, a kiedy coś spieprzył kupował prezent i według niego było wszystko w jak najlepszym porządku. Świetnie się z nim rozmawiało o programie telewizyjnym na wieczór, o pogodzie i o tym co powinnam robić w przyszłości, a czego nie. Jednym słowem tatuś idealny!
                                   
                     
Skoro nie ucieknę od uczuć to może się ich pozbędę, przekroczyłam próg mojego- poprawka już nie mojego mieszkania.
-Hey Haryy i… -powiedział spoglądając w stronę dziewczyny.-Nie będę wam przeszkadzać. Pa.
-Ivy….
Dobra może to było głupie, ale tylko tak mogłam sobie samej udowodnić, że nie jest wart wybaczania mu. Skoro już znalazł pocieszenie to po co mu ja?
Tak poczułam się dziwnie i znowu zabolało, ale jeśli nie uwolnię się raz na zawsze od niego nie będę mogła ruszyć na przód.
Otarłam rękawem łzy mimo wolnie spływające po moich policzkach i ruszyłam przed siebie. Moje życie to nie było ani bajką ani powieścią z Happy End’em musiałam się z tym pogodzić.
Jedno zostało w mojej głowie co z Niall’em? Bycie z nim będzie wiązało się z praktycznie codziennym widywaniu się z Harrym.



_______________________________________________________
Parapara... dobra powoli  zbliżamy się do końca... 
Nie wiem dokładnie ile jeszcze rozdziałów napisze, ale mam pomysł na zakończenie więc nie będę na siłę przedłużać.....