poniedziałek, 18 marca 2013

23,,..Impreza- zróbcie mi zdjęcie, że komuś pomagam.''

                                                                        
Ostatnich parę dni spędziłam siedząc w pokoju, nie miałam chęci i sił na spotkania z nikim. 
Ucieczka tylko to ostatnio robiłam, uciekałam od świata i od problemów, chyba byłam za słaba psychicznie na takie rzeczy jak wielki świat sławy.Dobrze wiedziałam, że to i tak nic nie da, ale nadal to robiłam. 
Wieczór w towarzystwie przyjaciół był dziwny… tak chyba bym to ujęła, nie było krępujących sytuacji, ale jednak czułam się dziwnie, bardzo dziwnie. Rok temu nie pomyślałbym, że znajdę się w takiej sytuacji. 
*
Chłopak siedział na skraju łóżka i wpatrywał się w mnie.
-Niall.-szturchnęłam go.
-Nie chce mi się tam iść.
-Mi też.-westchnęłam.
-To zostańmy w domu.-powiedział radośnie.
-Obiecałam Harremu ze z nim pójdę.-wzruszyłam ramionami.
-A nie możesz iść ze mną?
-Skończyliśmy ten temat.-powiedziałam stanowczo.-Dobra zobaczymy się wieczorem, ja muszę się zacząć zbierać.
Chcąc nie chcąc chłopak opuścił pokój. Moje myśli krążyły wokół dzisiejszego balu dobroczynnego, powinnam zostać w domu, ale skoro obiecałam to musiałam iść. 




Powinnam być neutralna jak Szwajcaria, odsunąć się od nich i z bardzo daleka ich wspierać. Plan idealny, jego realizacje nie możliwa.
Stałam w Sali pełnej ludzi, większość była miła, choć zdarzały się osoby którym fałszywy uśmiech nie schodził z twarzy.
Impreza charytatywna,ha! Nazwała bym ją impreza- zróbcie mi zdjęcie, że komuś pomagam. Nie powiem niektóre osoby były tu faktycznie żeby pomóc, ale niestety za pewne sam jej organizator miał gdzieś pomoc dzieciom.
-Ivy.-usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się.
-Justin.-odwzajemniłam uśmiech chłopaka.
-Ślicznie wyglądasz.-chłopak uważnie mi się przyglądał.
-Dziękuje.-tym razem wymusiłam uśmiech.
Tak wyglądam ślicznie, w sukience która wcale mi się nie podoba, która jest za długa, za obcisła, źle dopasowana i jest zbyt ładna jak dla mnie.
-Jesteś tu sama?-rozglądnął się wokół.
-Ja? Sama, jeszcze powiedź, ze z własnej woli tu przyszłam. Takie imprezy nie są dla mnie.-na mojej twarzy pojawił się grymas. 
-No tak zapomniałem.-Justin cicho się zaśmiał.-A gdzie zgubiłaś resztę?
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie ich wywiało.-rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy, do chłopaka podeszli za pewne jacyś dziennikarze, więc pomachałam mu i odeszłam w głąb sami. Od samego początku polubiłam tego chłopaka, wydawał się taki normalny i zwykły w tym cały szalonym świecie. Czy mi się podobał, szczerze mówiąc tak, ale byłam-jestem zabardzo zakochana, żeby nawet myśleć o próbie umówienia się z nim.
-Tu jesteś.-chłopak chwycił mnie w pasie.
-Harry dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej.
-Bywało gorzej.-na jego twarzy zagościł uśmiech.-Dobra, widzę, że się martwisz, więc oświadczam Ci, że wszystko jest Ok.-pocałował mnie, a mi wydawało się, że oczy wszystkich skierowały się na nas.
-Jesteś pewien? Bo jeśli się źle czujesz, to możemy pojechać do domu.-zacisnęłam rękę w jego uścisku jeszcze mocniej.
-Powiem tylko chłopakom,że idziemy.-chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z sali.
 Pod drzwiami czekał już na nas samochód.
 -Harry, masz iść jutro do lekarza, rozumiesz.-powiedziałam staniwczo, choć byłam lekko przerażona. 
-Ivy, boli mnie głowa. Było tam duszno, a w dodatku jestem troche zmęczony.-chłopak wzruszył ramionami.
-A jeśli to coś poważnego, jeśli coś ci jest...-po co ja to mówiła, a jeśli faktycznie coś mu jest. 

-Skarbie, nic mi nie jest, ale jeśli Cię to uspokoi to pójdę jutro do lekarza.-chwycił moją dłoń, a ja w małym stopniu poczułam ulgę. 
 Jechaliśmy ruchliwymi ulicami Londynu, wpatrywałam się w krople spływające po szybie delikatnie przytknęłam palec do szyby i jechałam nim w dół szyby wraz z kroplami. Auto zatrzymało się, a chłopak pomógł mi wysiąść. 
-A wiesz,że Eleanor zostaje dziś u Louis'a.-zamknął za nami drzwi i powiedział te słowa tak cicho i zmysłowo prosto do mojego ucha.
 -Hm.. masz coś na myśli.-musnęłam jego usta.-Wiesz, że Cie kocham. 
-A ty wiesz, że ja Cię kocham.-chłopak zaczął całować mój kark i schodził pocałunkami coraz niżej.-Nawet bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.-lekko się uśmiechłam i zostałam przeniesiona w magiczny świat przez Harrego.

_______________________________________
A więc mam nadzieje, ze komuś spodoba się nowy rozdział...
Wiem, że dość długo czekaliście na nowy rozdział, ale
po 1 miałam kłopot z weną i całym pomysłem na dalsze losy bohaterów,
po 2 zastanawiałam się czy zakończyć to opowiadania i postanowiła-właściwie wpadł mi pomysł na dalszą część mam nadzieje, że wam się spodoba.xxx


*Za wszystkie błędy przepraszam- miałam tylko chiwle na sprawdzenie rozdziału :( 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz