sobota, 15 grudnia 2012

6,, Zawsze liczysz się z jego uczuciami, a co ze mną?''



 Mój słodki sen przerwał telefon, z zamkniętymi oczami odnalazłam go  i odebrałam.
-Halo.-mój głos był koszmarnie zachrypnięty, w sumie jak każdego ranka, taka moja natura.
-Hey Ivy. Wiem, że to ty miałaś zadzwonić, ale dzwoniła moja mama są święta i nie wiem co teraz będziemy… -zamilkł na chwile.-Znaczy będziesz ty i ja robić.
-Nie chce mówić Anne o naszych problemach, nie wiem…
-To może pojedziemy razem.
-Ok.-nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rozłączyłam się, spojrzałam na wyświetlacz i niechętnie zwlekłam się z łóżka.
Nie do końca byłam przekonana co do tego wyjazdu, ale może magiczne święta… Ivy co ty mówisz, magiczne święta, w moim świecie czary i magia nie istnieją.
-Śniadanie?-Louis siedział radosny w kuchni zajadając się kanapkami.
-Mhm.-usiadłam przy stole i jadłam razem z nim stertę kanapek zrobionych przez Eleanor.-Lou, nie masz nic przeciwko, żebym zostało tu kilka dni?
-Ivy, głuptasie oczywiście, że nie mam. Całkowicie to rozumiem.-chłopak odłożył naczynia do zlewu.-Niall dzwonił.
-Co chciał?
-Nie wiem, powiedział, żebyś do niego zadzwoniła.-pokiwałam głowa i wróciłam do pokoju.
Zamknęłam drzwi i wybrałam numer chłopaka.
-Hey.
-Hey, wyprowadziłaś się?-zapytał od razu.
-Tak.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś.
-Bo.. nie wiem, bo to trochę moja sprawa. Niall dziwnie mi z tą całą sprawą między nami.
-Rozumiem, co robisz w święta?-zapytał radośnie.
-Jadę z Harrym do Anne.-usłyszałam jak nabiera powietrza do płuc.-Nie rozumiesz, to nie tak. Nie chce, żeby wszyscy wokoło wiedzieli o naszych problemach.
-Naszych, czyli nadal jesteście razem? Ivy muszę się z tobą zobaczyć.


                                     


Dobra nie mogę tak wykorzystać dobroci Louis’a i El, weszłam do kuchni i troszkę się przeraziłam, nie było mnie 10 minut, ale Louis zrobił tu pobojowisko. Zabrałam się za porządki, przecież nic mi się nie stanie jak trochę im pomogę.
Moje usilne sprzątanie przerwał dzwonek do drzwi.
-Hey.-wpuściłam chłopaka do środka.-Niall, właśnie tu posprzątałam, a ty mi tu z butami całymi w błocie.
-Przepraszam, przepraszam.-chłopak wycofał się parę kroków i ściągnął buty.-Lepiej?-pokiwałam głową.
-A więc co chciałeś?
-Jesteś z Harrym, czy nie?
-I tak i nie.
-Ivy, nie ma odpowiedzi i tak i nie…-podszedł do mnie i delikatnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek.
-Nie mogę.-odsunęłam go od siebie.-Przepraszam, ale dopóki nie będę wiedziała czego chce, nie mogę mieć was obydwu… Nie mogę go okłamywać zrozum mnie.
-Ivy, ja nie mogę wiecznie czekać. Zastanów się i daj mi znać. Zawsze liczysz się z jego uczuciami, a co ze mną?-chłopak pocałował mój policzek i wyszedł.
I po raz kolejny stoję, przed tym samym wyborem, co jest ze mną nie tak?
Czy tylko umiem komplikować sprawy?  Może spróbuje coś naprawić i poukładać, na przykład kuchnie- od czegoś trzeba zacząć!

                            


__________________________________________________________________
A więc, dodaje dziś trochę krótszy rozdział, taka mała weekendowa niespodzianka, mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza?
Następny rozdział pojawi się koło środy, czwartku....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz