Stała w kuchni i czekałam jak woda na
herbatę się zagotuje, ziewnęłam i zalałam herbatę.
Zakryłam się szczelniej swetrem i usiadłam przed telewizorem, po raz nie wiadomo który sprawdziłam telefon. Zero nieodebranych połączeń i zero wiadomości.
Tkwiłam w tym dziwnym stanie od ponad tygodnia, od dnia w którym Harry znikał, wyparował.
Nikt nie wiedział co się stało i gdzie jest, nawet Paul- a to oznaczało coś złego.
Wszyscy chodzili podenerwowani i zmęczeni, dodatkowe kłopoty w pracy nie pomagają mi w niczym.
Nie wiem skąd i od kogo o całej sprawie dowiedziała się moja mama, ale uduszę tę osobę jestem teraz permanentnie zamęczana telefonami pod byle pretekstem, musi mieć powód aby zadzwonić i sprawdzić czy żyje.
*
-Halo, jest tu ktoś.-po raz kolejny zapukałam w drzwi od księgarni.-Ugh i po co ja tu przyszłam.
Zakryłam się szczelniej swetrem i usiadłam przed telewizorem, po raz nie wiadomo który sprawdziłam telefon. Zero nieodebranych połączeń i zero wiadomości.
Tkwiłam w tym dziwnym stanie od ponad tygodnia, od dnia w którym Harry znikał, wyparował.
Nikt nie wiedział co się stało i gdzie jest, nawet Paul- a to oznaczało coś złego.
Wszyscy chodzili podenerwowani i zmęczeni, dodatkowe kłopoty w pracy nie pomagają mi w niczym.
Nie wiem skąd i od kogo o całej sprawie dowiedziała się moja mama, ale uduszę tę osobę jestem teraz permanentnie zamęczana telefonami pod byle pretekstem, musi mieć powód aby zadzwonić i sprawdzić czy żyje.
*
-Halo, jest tu ktoś.-po raz kolejny zapukałam w drzwi od księgarni.-Ugh i po co ja tu przyszłam.
-Witam piękną panią.
-Jake.-przytuliłam chłopaka.-Co tam słychać? Wiem, że miałam zadzwonić, ugh zabijesz mnie prawda.
-Zginiesz marnie, u mnie wszystko w porządku.-uśmiechnął się.-Co powiesz na kawę? Z tego co widzę, to nie ma szans na dostanie się do księgarni.
-Często tu bywasz?-ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni.
-Dość często, a co?- opowiedziałam mu o całej dziwnej historii z cudowną i idealną córką, miał podobne zdanie do mnie, coś tu nie grało, a ja jak na upartą i nie lubiąca jak ma się przede mną zbyt dużo tajemnic postanowiłam, ze dowiem się o co tu chodzi.
Od bardzo bardzo dawna nie czułam się tak…beztrosko, nawet nie wiedziała ile może dać mi jedno zwykłe spotkanie z osobą która nie należy do mojego obecnie chorego świata.
Nie obyło się bez pytania o Harrego, ale postanowiłam, że musze się komuś wygadać a Jake wydawał się idealną osobą.
-Jake.-przytuliłam chłopaka.-Co tam słychać? Wiem, że miałam zadzwonić, ugh zabijesz mnie prawda.
-Zginiesz marnie, u mnie wszystko w porządku.-uśmiechnął się.-Co powiesz na kawę? Z tego co widzę, to nie ma szans na dostanie się do księgarni.
-Często tu bywasz?-ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni.
-Dość często, a co?- opowiedziałam mu o całej dziwnej historii z cudowną i idealną córką, miał podobne zdanie do mnie, coś tu nie grało, a ja jak na upartą i nie lubiąca jak ma się przede mną zbyt dużo tajemnic postanowiłam, ze dowiem się o co tu chodzi.
Od bardzo bardzo dawna nie czułam się tak…beztrosko, nawet nie wiedziała ile może dać mi jedno zwykłe spotkanie z osobą która nie należy do mojego obecnie chorego świata.
Nie obyło się bez pytania o Harrego, ale postanowiłam, że musze się komuś wygadać a Jake wydawał się idealną osobą.
Blada skóra, wory pod oczami z niechęcią patrzyłam na odbicie w lustrze.
Przeczesałam włosy palcami i ciężko westchnęłam, wyszłam z toalety i oczy wszystkich skierowały się na mnie jakbym była wielką sensacją.
-Ivy, siadaj zaraz będziemy jeść.- Perrie uśmiechnęła się do mnie.
-Daj mi minutę i już idę.-wymusiłam uśmiech.
-Jak się czujesz?-jej spojrzenie było przepełnione troską.
-Lepiej.-wcale nie czułam się lepiej, przytuliłam ją, aby pozbyła się wątpliwości co do mojej odpowiedzi.
Chwyciłam telefon i wybrałam dobrze znany mi numer, odbierz, odbierz powtarzałam w myślach choć dobrze wiedziałam, że tego nie zrobi.
Siedząc przy stole poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
-Możemy porozmawiać?-pokiwałam głową i ruszyłam za nim, oczywiście kiedy tylko wstaliśmy po raz setny wszyscy spojrzeli na mnie jakbym była ciężko chora.-Chce wynająć detektywa.
-Rób co chcesz Lou.-wzruszyłam ramionami, choć część mnie cieszyła się, że ktoś w końcu robi coś żeby odnaleźć Harrego.
-Ivy nie rób ze mnie kretyna. Widzę, że się przejmujesz.-westchnął ciężko.-To nie jest kolejny jego wyskok za miasto, wydaje mi się że coś mu się stało.-stałam nic nie mówiąc wpatrując się w przestrzeń przede mną. W mojej głowie pojawiły się chore sceny sytuacji w których Harry mógł się znaleźć, może go porwali tylko czemu nie chce okupu? Może miał wypadek? A może po prostu jest dupkiem który po raz kolejny pokazał mi jak mało znaczą dla niego moje uczucia.
Przeczesałam włosy palcami i ciężko westchnęłam, wyszłam z toalety i oczy wszystkich skierowały się na mnie jakbym była wielką sensacją.
-Ivy, siadaj zaraz będziemy jeść.- Perrie uśmiechnęła się do mnie.
-Daj mi minutę i już idę.-wymusiłam uśmiech.
-Jak się czujesz?-jej spojrzenie było przepełnione troską.
-Lepiej.-wcale nie czułam się lepiej, przytuliłam ją, aby pozbyła się wątpliwości co do mojej odpowiedzi.
Chwyciłam telefon i wybrałam dobrze znany mi numer, odbierz, odbierz powtarzałam w myślach choć dobrze wiedziałam, że tego nie zrobi.
Siedząc przy stole poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
-Możemy porozmawiać?-pokiwałam głową i ruszyłam za nim, oczywiście kiedy tylko wstaliśmy po raz setny wszyscy spojrzeli na mnie jakbym była ciężko chora.-Chce wynająć detektywa.
-Rób co chcesz Lou.-wzruszyłam ramionami, choć część mnie cieszyła się, że ktoś w końcu robi coś żeby odnaleźć Harrego.
-Ivy nie rób ze mnie kretyna. Widzę, że się przejmujesz.-westchnął ciężko.-To nie jest kolejny jego wyskok za miasto, wydaje mi się że coś mu się stało.-stałam nic nie mówiąc wpatrując się w przestrzeń przede mną. W mojej głowie pojawiły się chore sceny sytuacji w których Harry mógł się znaleźć, może go porwali tylko czemu nie chce okupu? Może miał wypadek? A może po prostu jest dupkiem który po raz kolejny pokazał mi jak mało znaczą dla niego moje uczucia.
-Ivy powiedź coś.-chłopak pomachał mi
ręką przed twarzą.
-Coś. Louis nie mam siły.-powiedziałam i oparłam się o biurko.- Po prostu nie mam siły fizycznie i psychicznie.
-Coś ci jest? Może powinnaś iść do lekarza, wiem że teraz to nie podniesie Cię na duchu, ale nie wyglądasz najlepiej.
-Harry mi jest.-chłopak spojrzał na mnie srogo.-Źle się czuje ostatnio, jestem śpiąca i wyczerpana standard kiedy Harry znika a ja się zamartwiam.
-Ivy, a może…
-Nie Louis nie ma na to szans.-przez moją głowę przeszła szalona myśl, że on może mieć racje.
-A może jesteś w ciąży.- i po co on to mówił, no po co.
_____________________________________
Rozdział krótki i mocno nie ogarnięty...
Nie mam za bardzo czasu na pisanie, a tak bardzo chciałbym dodawać rozdziały częściej.
Mam do was małą sprawę statystyki mówią, że zaglądacie tutaj więc mam zostawcie po sobie komentarz to naprawdę baaaaaaaaaardzo wiele dla mnie znaczy :)
-Coś. Louis nie mam siły.-powiedziałam i oparłam się o biurko.- Po prostu nie mam siły fizycznie i psychicznie.
-Coś ci jest? Może powinnaś iść do lekarza, wiem że teraz to nie podniesie Cię na duchu, ale nie wyglądasz najlepiej.
-Harry mi jest.-chłopak spojrzał na mnie srogo.-Źle się czuje ostatnio, jestem śpiąca i wyczerpana standard kiedy Harry znika a ja się zamartwiam.
-Ivy, a może…
-Nie Louis nie ma na to szans.-przez moją głowę przeszła szalona myśl, że on może mieć racje.
-A może jesteś w ciąży.- i po co on to mówił, no po co.
_____________________________________
Rozdział krótki i mocno nie
Nie mam za bardzo czasu na pisanie, a tak bardzo chciałbym dodawać rozdziały częściej.
Mam do was małą sprawę statystyki mówią, że zaglądacie tutaj więc mam zostawcie po sobie komentarz to naprawdę baaaaaaaaaardzo wiele dla mnie znaczy :)