Ciepłe promienie wiosennego słońca
ogrzewały moją twarz, ilość alkoholu które wczoraj wypiłam były lekko mówiąc
wyczuwalne w moim oddechu.
Chłopak przejechał palcami wzdłuż linii mojego kręgosłupa a ja wzdrygnęłam się.
-Dzień dobry.-gdy tylko odwróciłam się powitał mnie jego słodki uśmiech.-Będę się musiał zbierać.-przygryzłam wargę mając nadzieje, że ten gest zatrzyma go na dłużej.- Ivy, naprawdę muszę iść. Chodź bardzo , bardzo, ale to bardzo chciałbym zostać.
-Jeśli musisz to idź.-wzruszyłam ramionami.- Jak się czujesz.
-Lepiej. Nie przejmuj się tak.-chłopak zaśmiał się.-Pa.-musnął moje usta i wyszedł.
Dzwonek w drzwiach księgarni z każdym dniem irytował mnie coraz mniej, ba nawet czasem wydawał się być czymś przyjemnym. Naprawdę lubiłam to miejsce, było w nim tyle spokoju choć mieściło się przy ruchliwej ulicy wyczuwalna w nim była harmonia i wyciszenie, może to za sprawą uroczej staruszki, a może to miejsce już takie było.
Z opowieści które snuła kobieta księgarnia znajdowała się tutaj od wielu wielu lat, na zapleczu znalazłam kiedyś pudło pełne książek nie zostały ona nigdy wystawione na sprzedaż chyba miały za dużą wartość dla kobiety.
Przekroczyłam próg budynku i krzyki które wyraźnie było słychać tuż przed drzwiami ucichły.
Z za drzwi wyłoniła się czyjaś głowa, Maggie jak ja nie znosiłam tej kobiety, wywróciła oczami i machnęła ręką. Stałam na środku pomieszczenia nie wiedząc czy zostać czy szybko uciekać.
Krzyki nasiliły się, a ja próbowałam coś z nich wydedukować.
Chłopak przejechał palcami wzdłuż linii mojego kręgosłupa a ja wzdrygnęłam się.
-Dzień dobry.-gdy tylko odwróciłam się powitał mnie jego słodki uśmiech.-Będę się musiał zbierać.-przygryzłam wargę mając nadzieje, że ten gest zatrzyma go na dłużej.- Ivy, naprawdę muszę iść. Chodź bardzo , bardzo, ale to bardzo chciałbym zostać.
-Jeśli musisz to idź.-wzruszyłam ramionami.- Jak się czujesz.
-Lepiej. Nie przejmuj się tak.-chłopak zaśmiał się.-Pa.-musnął moje usta i wyszedł.
Dzwonek w drzwiach księgarni z każdym dniem irytował mnie coraz mniej, ba nawet czasem wydawał się być czymś przyjemnym. Naprawdę lubiłam to miejsce, było w nim tyle spokoju choć mieściło się przy ruchliwej ulicy wyczuwalna w nim była harmonia i wyciszenie, może to za sprawą uroczej staruszki, a może to miejsce już takie było.
Z opowieści które snuła kobieta księgarnia znajdowała się tutaj od wielu wielu lat, na zapleczu znalazłam kiedyś pudło pełne książek nie zostały ona nigdy wystawione na sprzedaż chyba miały za dużą wartość dla kobiety.
Przekroczyłam próg budynku i krzyki które wyraźnie było słychać tuż przed drzwiami ucichły.
Z za drzwi wyłoniła się czyjaś głowa, Maggie jak ja nie znosiłam tej kobiety, wywróciła oczami i machnęła ręką. Stałam na środku pomieszczenia nie wiedząc czy zostać czy szybko uciekać.
Krzyki nasiliły się, a ja próbowałam coś z nich wydedukować.
Maggie nie kłóciła się z panią Margaret
to był ktoś znacznie młodszy.
-Oszalałaś.-dziewczyna krzyknęła przez ramie wybiegając z płaczem.
Oglądnęłam się za dziewczyną później spojrzałam na Maggie i ponowie spojrzałam w stronę drzwi.
-Nastolatki.-nie wzruszona poprawiła swoją nienaganną marynarkę.-To moja córka.-upiła łyk wody.-Ciekawość pewnie cię zżerała kto to, ale dobre wychowanie nie pozwalało Ci zapytać kto to.-na jej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.-Masz dziś wolne.
-A gdzie…- jak zwykle kobieta przerwała mi w pół zdania, matko kto ją wychowywał na pewno nie pani Margaret ta kobieta to oaza spokoju, klasy i kultury.
-Moja matko, pojechał do mojego brat. Źle się poczuła i jest na badaniach.
-A kto zajmie się księgarnią?-uniosłam brew w górę,
-Oszalałaś.-dziewczyna krzyknęła przez ramie wybiegając z płaczem.
Oglądnęłam się za dziewczyną później spojrzałam na Maggie i ponowie spojrzałam w stronę drzwi.
-Nastolatki.-nie wzruszona poprawiła swoją nienaganną marynarkę.-To moja córka.-upiła łyk wody.-Ciekawość pewnie cię zżerała kto to, ale dobre wychowanie nie pozwalało Ci zapytać kto to.-na jej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.-Masz dziś wolne.
-A gdzie…- jak zwykle kobieta przerwała mi w pół zdania, matko kto ją wychowywał na pewno nie pani Margaret ta kobieta to oaza spokoju, klasy i kultury.
-Moja matko, pojechał do mojego brat. Źle się poczuła i jest na badaniach.
-A kto zajmie się księgarnią?-uniosłam brew w górę,
-Ja, dopóki mojej
matki nie ma, ja tu rządzę.-te ostanie słowa niemal przeliterowała.
Ona mnie przerażała, jej nienaganność, perfekcjonizm i nazbyt duża pewność siebie.
-Żegnam.-wskazał mi drzwi.
Trzasnęłam drzwiami i opuściłam lokal, jej zamiary nie mogły być czyste i pochodzące z jej wielkiego serca. Zjawiła się nagle ni stąd ni zowąd, nigdy jej nie widziałam nigdy nic o niej nie słyszałam a pani Margaret naprawdę dużo mówi, znałam jej brat z opowieści najprawdopodobniej znałam córkę Maggie z opowieść. Choć w sumie może współczucie jakie wywołała dziś u mnie, mówiło mi, że ją znam.
Spacer, zwykły spacer a wprowadzał tyle spokoju. Wszystko wokół wyglądała tak aby już za chwile miała być wiosna. Chodź zapowiedzi pogody zostawiały wiele do życzenia, miałam mała nadzieje, że jednak się mylą. Szłam wąską alejka szukając, sama nie wiem czego szukałam rozwiązania. Rozwiązania czego, moje problemy w ostatnim czasie same się rozwiązywały. W całym mieście był tłum ludzi, setki korków na drogach i ja jedna chodząca po parku i zastanawiająca się co dalej.
_______________________________________________
Wiem, że długo nie było rozdziału, ale nie mogłam niczego sensownego wymyślić...
Postaram się jeszcze w tym tygodniu dodać rozdział. xxx
Ona mnie przerażała, jej nienaganność, perfekcjonizm i nazbyt duża pewność siebie.
-Żegnam.-wskazał mi drzwi.
Trzasnęłam drzwiami i opuściłam lokal, jej zamiary nie mogły być czyste i pochodzące z jej wielkiego serca. Zjawiła się nagle ni stąd ni zowąd, nigdy jej nie widziałam nigdy nic o niej nie słyszałam a pani Margaret naprawdę dużo mówi, znałam jej brat z opowieści najprawdopodobniej znałam córkę Maggie z opowieść. Choć w sumie może współczucie jakie wywołała dziś u mnie, mówiło mi, że ją znam.
Spacer, zwykły spacer a wprowadzał tyle spokoju. Wszystko wokół wyglądała tak aby już za chwile miała być wiosna. Chodź zapowiedzi pogody zostawiały wiele do życzenia, miałam mała nadzieje, że jednak się mylą. Szłam wąską alejka szukając, sama nie wiem czego szukałam rozwiązania. Rozwiązania czego, moje problemy w ostatnim czasie same się rozwiązywały. W całym mieście był tłum ludzi, setki korków na drogach i ja jedna chodząca po parku i zastanawiająca się co dalej.
_______________________________________________
Wiem, że długo nie było rozdziału, ale nie mogłam niczego sensownego wymyślić...
Postaram się jeszcze w tym tygodniu dodać rozdział. xxx